Wymiotować, rzygać, puszczać pawia, haftować, czy jechać do Rygi. Znasz? Doświadczyłaś? Pewnie tak. Czasami żołądek chce pozbyć się „zepsutego” jedzenia czy zarazków. A czasami mózg robi go „w balona” i żołądek pozbywa się zwartości pod wpływem zaburzonego błędnika. Zdarza się również, że wkładasz dwa palce w usta i sama wywołujesz wymioty, bo masz przekonanie, że za dużo zjadłaś. Zdarza się, że jednak zjadłaś za dużo i wtedy żołądek sam reguluje objętość.

Co się dzieje podczas wymiotowania?
Żołądek pracuje mięśniami. Kurcząc się wypychają jego zawartość. Dolny zwieracz przełyku rozluźnia się, a wpust żołądka otwiera. Żrąca zawartość (zatopiona w kwasie żołądkowym) zmierza w kierunku przełyku i zębów. Auć. Szkliwo. I tu z pomocą przychodzą ślinianki, które zaczynają produkować więcej śliny. Właśnie w celu ochrony zębów. To dlatego po zwymiotowaniu należy przepłukać zęby.

I mamy. Jedzenie (nie do końca strawione) zmieszane z kwasami żołądkowymi wypływa silnym strumieniem przez przełyk i usta. Zaczynasz się pocić i trząść jednocześnie. Czujesz osłabienie.
I zaraz potem przychodzi ulga. Jeśli bolała Cię głowa z przejedzenia, to ten ból dosyć szybko mija.
I uprzedzam przed próbą powstrzymania pawia. Jak nie pozwolisz mu wyjść ustami, to pójdzie nosem. Nie życzę nikomu.

Jak wyglądają wymiociny?
Błe, wiadomo. Jednak może Cię czasami zdziwić, że widzisz pomarańczowe grudki, choć nie jadłaś marchewki. To strzępki wyściółki żołądka. Pojawia się też żółty kolor. To natomiast jest żółć, która pomaga w trawieniu tłuszczów. Oczywiście kawałki jedzenia zanurzone w śluzie, ślinie i kwasie żołądkowym. Ohyda? Nie. Po prostu część naszej anatomiczno-fizjologicznej codzienności.

Czy tylko ludzie wymiotują?
Oczywiście, że nie. Jeśli masz psa czy kota, to nie raz sprzątałaś wymiociny z podłogi. Rzyganie zwierzaków raczej ma podłoże fizykalne: źle pogryzione jedzenie (standard u moich kotów), kłaczki, zjedzenie czegoś zepsutego (ponoć labradory zjedzą wszystko). Żaby robią rzecz ciekawą. Wyrzygują zawartość żołądka, by połknąć ją z powrotem.

I haftowanie w samochodzie. Dzieci są mistrzami trafienia rzygiem w miejsce, którego nie osłoniliśmy i to tuż po rozpoczęciu samochodowej podróży. A i dorosłym zdarzyć się może odczucie mdłości połączone z wymiotowaniem. Dlaczego tak się dzieje. A tutaj warto przypomnieć sobie lekcje fizyki ze szkoły podstawowej. Układ odniesienia przy poruszającym się obiekcie. Nasze ciało siedzi w samochodzie i błędnik w uszach nie rejestruje zmian położenia ciała. Ale za to oczy. One Ci mówią, że za oknem następuje zmiana. I mózg mając sprzeczne sygnały zaczyna reagować mdłościami.

Jak zaradzić chorobie lokomocyjnej?

  1. Przed podróżą unikaj najadania się. Jednak jazda z pustym żołądkiem też może skończyć się źle.
  2. Raczej rozmawiaj z innymi podróżującymi, zamiast czytać książkę. Możesz słuchać audiobooka lub muzyki. Przygotuj rodzinne zabawy, jeśli jedziesz z dzieckiem. Chodzi o to, żeby maluch miał zajęcie.
  3. Do picia zabierz wodę zamiast gazowanych i słodkich napojów.
  4. Zadbaj o zdrowe przekąski.
  5. W razie, gdy poczujesz mdłości, zacznij ssać plasterek świeżego imbiru. A dla dziecka przygotuj cukierka o mocnym i świeżym smaku.
  6. Staraj się patrzeć przed siebie, za linię horyzontu, a nie na migające z boku obrazy. To samo dotyczy dziecka. Lepiej ustawić fotelik na środku tylnej kanapy, żeby dziecko mogło patrzeć przed siebie.
  7. Od czasu do czasu zatrzymuj się w trasie na złapanie oddechu i uspokojenie błędnika.
  8. Wpuszczenie odrobiny świeżego powietrza do samochodu to też sprawdzony sposób.
  9. Możesz też zaopatrzyć się w aptece w różne preparaty. O różnej skuteczności, ale próbować warto. U mojej córki działał plasterek. Bezpośrednio przed podróżą naklejałam pod pępkiem mały plasterek. I o dziwo, działało.
  10. Można też sięgnąć do sposobów medycyny chińskiej. Są specjalne plasterki z wypustkami, które umieszcza się na wewnętrznej stronie ręki, powyżej nadgarstka. Można je kupić w aptece wraz z instrukcją naklejania.

Dobrego podróżowania i życia bez puszczania pawi życzę
Dorota Natura Życia

Jakie masz peha żołądka? „Ale o co chodzi?” – zapytasz. Od poziomu kwasowości Twoich soków żołądkowych zależy kilka istotnych funkcji życiowych 🙂

  1. Po pierwsze – trawienie białek.
  2. Po drugie – likwidacja jaj pasożytów, bakterii i innego dziadostwa, które przetransportowałaś do ust „brudnymi” rękami.
  3. Po trzecie – kontynuowane jest tu dalsze rozdrabnianie pokarmu. Jeśli źle pogryziesz i szybko połkniesz duże kawałki jedzenia,mto dadasz żołądkowi pracy i stracisz jeszcze na to energię. A jeśli pokarm jest barszo zimny, to organizm rzuci zasoby energetyczne, by go podgrzać. Jeśli zbyt gorący,mto musi go schłodzić.
  4. Po czwarte – tzw. czynnik wewnętrzny Castle’a wiąże tu witaminę B12, po to by została przyswojona w jelicie cienkim (odcinku krętym).

Czy wiesz, że Twój żołądek jest ułożony „do góry nogami”? Dno żołądka leży bliżej przełyku. To nie koniec niespodzianek. Jego wielkość to około dwie pięści razem, a jednak potrafi rozciągnąć się niemal do 3 litrów pojemności. Lepiej nie trenuj go zbyt często w ten spsób, bo potem ciężko zaspokoić jego apetyt.

Jak dbać o żołądek?

  1. Dobrze przeżuj każdy kęs przed połknięciem.
  2. Unikaj objadania się i rozciągania żołądka do wielkości wora na ziemniaki 😉
  3. Oszczędź mu jedzenia przed snem. Lepiej wypić szklaneczkę ziółek. Niżej podam skład herbatki, która dobrze radzi sobie z nieżytem (katarem, podrażnieniem) żołądka.
  4. Pij przed lub po posiłku tak, żeby nie rozrzedzić kwasu żołądkowego. Ma mieć moc do trawienia.
  5. Dbaj o śluzówke żołądka. Łatwo ją uszkodzić. Jak? Pijąc mocną herbatę, kawę, alkohol, zażywając wiele leków: przeciwbólowych, sterydowych, zawierających salicylany.
  6. Rozładowuj skutki stresu. Często „wchodzi” nam w żołądek.
  7. Jedz z głową. Osobiście wolę odczuwać głód, niż zjeść byle co. Lepsza szklanka wody.
  8. Zadbaj o zęby. Chodzi nie tylko o bakterie, które rozsiewają się po całym organizmie. Ale też o dobre rozgryzanie jedzenia.
  9. Przestań palić,mszczególnie na czczo.
  10. Ubieraj ciuchy luźne w pasie. Żołądek nie lubi być ściskany paskami i ciasnymi rajstopami.

Żołądkowa mieszanka ziołowa:

  1. korzeń lukrecji (jeśli masz nadciśnienie to wyłącz ją z mieszanki)
  2. korzeń prawoślazu
  3. kłącze perzu
  4. owoc kopru włoskiego
  5. koszyczek rumianku

Jedna łyżeczka mieszanki na szklankę wrzątku. Parz pod przykryciem. Wypij przed snem. Dla formalności dodam, że zioła nie lubią towarzystwa jedzenia. Czyli pijemy na pusty żołądek.

Zdrowego i mocnego żołądka Ci życzę

Dorota Natura Życia

 

Wszędzie wkoło widzę dziurawiec. Delikatne, żółte kwiatki śmiejące się do słońca. I tą radość możemy poczuć w sobie, jeśli latem zbierzemy nieco tej żółtej radości i przygotujemy remedium na nasze jesienno-zimowe smutki.

Jaki jest skład dziurawca i dlaczego działa tak, a nie inaczej, możesz przeczytać w każdej dobrej książce o ziołach.

Podam Ci sposoby wykorzystania tego zioła, by wzbogacić swoją apteczkę. W tytule napisałam o depresji. Jednak dziurawiec ma o wiele szersze zastosowanie.

Zapraszam w świat dziurawca 🙂

Na początek powiem, że przeciwdepresyjnie działają tylko wyciągi alkoholowe i olejowe z dziurawca. Co nie znaczy, że samo świeże, czy suche zioło nie może być stosowane.

Odsłona pierwsza, czyli olej dziurawcowy

Jak zrobić taki olej?

Zbierz świeże kwiaty i zwilż spirytusem (tak, żeby były mokre, ale nie zalane). Następnie zalej ciepłym (ale nie gorącym) olejem. Może być słonecznikowy, lniany, migdałowy, ryżowy. Ostatnio znajomy zielarz podpowiedział mi olej sezamowy. Czekam właśnie na dostawę świeżo tłoczonego takiego oleju i planuję zanurzyć w nim dziurawca.

Pamiętaj, by na zalany olejem dziurawiec, nalać trochę spirytusu. Unikniesz pleśni.

Po kilku tygodniach (3-4) maceracji olej jest gotowy.
Jeśli jednak pogoda nie jest słoneczna lub potrzebujemy oleju szybciej, to możemy wykorzystać … zmywarkę 😉
Jak to zrobić? Zakręcony słoik wstawiamy do zmywarki na program 45 stopni na około godzinę. I powtarzamy to przez 5 dni. Kolor oleju będzie sygnałem, że wyciąg jest dobry. Olej odcedzamy i wlewamy do ciemnych butelek. na powierzchnie można dać odrobinkę spirytusu, żeby zabezpieczyć przez pleśnią i zepsuciem.

Proporcje oleju i dziurawca to 1:1.

Jak taki olej nam może pomóc:

  • Przyspieszy gojenie ran. Uwaga, bo jednocześnie zwiększa wrażliwość skóry na słońce.
  • Doustnie pobudzi przemianę materii.
  • Usunie stan znużenia i depresję.
  •  Poprawi wydajność intelektualną.
  • Złagodzi objawy trądziku.
  • Obniży poziom cholesterolu i cukru we krwi.

Jak zażywać? Po 1-2 łyżeczki dziennie. Efekty zażywania są widoczne po około 2-3 tygodniach.

Odsłona druga, czyli nalewka dziurawcowa

Choć właściwie, to proponuję zrobić intrakt. Polega to na tym, że świeże kwiaty dziurawca zalewasz wrzącym alkoholem 40-70% lub winem. Proporcje to 1:10.

Odstawiasz na 1 miesiąc i gotowe. Ja odcedzam dopiero wtedy, kiedy wyciąg jest mi potrzeby. Co oznacza, że zioła macerują się i kilka tygodni.

Dr Różański podaje: „Tinctura Hyperici 3 razy dziennie po 30 kropli. Ja stosuję dawkę 3-5 ml (Tinctura Hyperici 1:3) 1-2 razy dziennie, lub jeśli potrzeba częściej – mniejsze ilości. Wino i nalewkę dziurawcową, przygotowane z 1 cz. surowca na 10 cz. rozpuszczalnika można pić po kieliszeczku codziennie na poprawę samopoczucia i polepszenia trawienia.”

Wszystkie przepisy pochodzą z bloga dr Henryka Różańskiego. Zachęcam do czytania tych wpisów.

Podane wyżej receptury skonsultuj z lekarzem lub stosuj na własną odpowiedzialność. Zioła wchodzą w interakcję z lekami, więc stosuj je z uważnością. Jeszcze raz podkreślam, że dziurawiec jest fotouczuleniowy i nie stosujemy go w czasie, gdy wystawiamy ciało na słońce.

I na zdrowie i na radość
Dorota Natura Życia

Oddaj swoją dzienną porcję kotu 😉
A tak serio, to … Dobrze, żeby dzień był wypełniony spokojem. Ważne jest Twoje emocjonalne podejście do głodowania. Jeśli będziesz się irytować, czy wpadać w złość z tego powodu, to nie będzie to głodówka, a po prostu nie jedzenie. Potrzebna jest świadoma decyzja i wewnętrzna zgoda na powstrzymanie się od pokarmów. Nawet jeśli nie możesz wziąć wolnego od pracy dnia, jesteś w stanie dobrze wykorzystać dzień ekadashi. Wcześniej zaplanuj go sobie i przygotuj się.
Dla przypomnienia powiem, że podczas głodówki rezygnujesz z jedzenia i pijesz jedynie wodę.
Zaczynasz w dniu poprzedzającym dzień ekadashi. Tego dnia ostatni i lekki posiłek zjadasz około godziny 17. Następnego dnia pijesz tylko wodę. Osoby, którym dokucza zimno piją ciepłą wodę. I zachęcam do głodówki w ciepłych porach roku, a do postu w zimnych.
Pierwszy posiłek zjadamy rano, następnego dnia po ekadashi. Niech będzie lekki.

Jak wytrwać w głodzie? Jeśli bardzo dokucza głód i nie jesteś w stanie myśleć o niczym innym, jak o jedzeniu, to … przerwij głodówkę. To jest Twój wybór i nie może być męczarnią. Jeśli jednak zmagasz się z uczuciem głodu i masz mocne postanowienie jej przeprowadzenia to możesz zrobić następujące rzeczy:

  • Obserwować, co dzieje się w Twoim ciele. Co czujesz? Ściśnięcie żołądka, ból, słabość. Przyglądaj się temu. Taka uważność potrafi zmniejszyć trudne do zaakceptowania odczucia.
  • Zająć się czymś, co nie wymaga dużego wysiłku fizycznego. Praca pomaga odciągnąć od ciągłego skupiania się na myślach o jedzeniu. Idź na spacer, poleż w hamaku lub po prostu zdrzemnij się. W trudnych chwilach, pomyśl ile dobrego robisz dla swojego ciała.
  • Raczej unikaj gotowania dla innych w tym czasie. Zapachy będą Cię dodatkowo drażniły. Rób rzeczy, które lubisz. Takie, dzięki którym masz dobry nastrój.
  • I, co ważne, musi być stolec. Jak nie ma to zrób sobie lewatywę.
  • Ostatecznie ugotuj wywar z warzyw bez soli i popijaj go małymi porcjami.
  • A najlepiej to polub ten stan.

Lubię czuć głód i obserwować, co się wtedy dzieje w ciele. Dwa razy w miesiącu pozwalam odetchnąć mojemu ciału od przeżuwania, trawienia, przetwarzania i przyswajania.

Czy to znaczy, że nic się nie dzieje? Ależ dzieje się. A z każdym takim odpoczynkiem od jedzenia, moje ciało czuje się coraz lepiej. A jedzenie nabiera innego wymiaru. Bo przecież żyjesz nie po to, by jeść. Tylko jesz po to, by żyć. I to dobrze i w zdrowiu.

A kiedy już to zrobisz, to podziel się swoimi wrażeniami.

Życzę Ci owocnych jednodniowych głodówek.

Dorota Natura Życia

Zajrzę teraz do Twojego ciała i przyjrzę się skutkom zatrzymania gównianych skarbów w Twoich jelitach. Temat qupy poruszyłam już tutaj https://naturazycia.pl/?p=4618

Budzisz się rano i już czujesz, że to kiepski start dnia. Czujesz się zmęczona i jakoś drażliwa. Myśli są, jak we mgle. Brzuch pobolewa i jest dosyć napięty. Odczuwasz dyskomfort.
Jak ma być inaczej, skoro nosisz w sobie „skarby” z trzech dni.

W lustro już nawet nie chcesz spojrzeć. Podkrążone oczy, kilka nowych krostek na twarzy. Znowu trzeba użyć więcej podkładu.
Na śniadanie nie masz ochoty. Może kawa. Ale i ona nie pomaga.
Z brzucha dochodzą jakieś odgłosy. Burczenie, gulgotanie i syki. Uczucie ciężkości.
Dotykasz brzucha, naciskasz, masujesz i czujesz pod palcami miejsca, które są twarde i tkliwe. Tyle obrazu z zewnątrz.

Zaglądam do środka i co widzę? W jelicie grubym masy kałowe wypełniające światło jelita. Organizm ciągle odsącza płyny, a przez to qupa staje się coraz bardziej zwarta i sucha. A co jest w tych płynach. Cóż, toksyny, które trafiają do wszystkich Twoich organów, które są wspaniale ukrwione.

Na szczęście wątroba i nerki biorą na siebie lwią część roboty i oczyszczają ile mogą. Układ limfatyczny też się stara. Nawet skóra i płuca włączają się mocniej do akcji. Jednak i ich moce słabną. Zanieczyszczona krew dociera do mózgu. To dlatego trudniej się skoncentrować, a myśli, jakieś takie niejasne.

Jeśli zaparcia przechodzą w stan przewlekły, to już krok dzieli Cię od choroby.
Wątroba zaczyna pobolewać, w pęcherzyku żółciowym odkładają się złogi, nerki dają znać o sobie bolem lędźwi, szybciej łapiemy zadyszkę, a z ust jedzie trampkiem po intensywnym treningu. Skóra wywala to, czego d..pa nie może.

Czego d…pa nie lubi?

  • Krzesła. Mówi, że to „cichy zabójca”.
  • Braku ruchu.
  • Stresu i porannego pośpiechu.
  • Niewłaściwego odżywiania.

Jak jej pomóc?

Zebrałam dla Ciebie sposoby poradzenia sobie z zaparciem. Przy założeniu, że nie są spowodowane Twoimi chorobami, a „jedynie” niewłaściwym odżywianiem, czy trybem życia.
Jeśli masz wątpliwości, to zapytaj lekarza.
Wybierz z tych metod te, które najlepiej Ci posłużą. I odważnie kieruj się swoją intuicją.

Kilka propozycji dr Dąbrowskiej
Rano na czczo:

  • szklanka ciepłej wody z łyżeczką miodu i sokiem z cytryny
  • kapusta kiszona (10dag) lub ½ szklanki soku z kapusty kiszonej (nie dla każdego) pół na pół z wodą
  • szklanka wody mineralnej (ciepłej)
  • na śniadanie 2-3 razy w tygodniu – musli z płatków zbóż (długo gotowane)
  • raz na dzień szklanka maślanki, kefiru, jogurtu (np. przed snem) (nie zawsze dobre dla każdego)
  • pół godziny ruchu dziennie: spacer, jazda na rowerze, taniec
  • do każdego posiłku surówka z surowych warzyw (błonnik) (nie, jeśli masz problemy trawienne skutkujące gazami i wzdęciami)
  • na noc jabłko (absolutnie nie przy problemach z żołądkiem i trawiennych)
  • namoczone na noc 3 suszone śliwki lub figi w małej ilości wody
  • delikatny masaż jelit
  • do surówki dodać 1 łyżkę oleju lnianego lub 1 łyżeczkę zmielonego siemienia lnianego

Propozycje dr Henryka Różańskiego

  • Boldovera (Aflopa) – tabletki,(zawierają dodatkowo boldynę i wyciąg z dymnicy) – przy skurczach przewodu pokarmowego i dróg żółciowych, kamicy żółciowej, zastojach żółci, bólach wątroby, bólach żołądka, niestrawności i zaparciach – 2 tabl. 1-2 razy dziennie, nie dłużej jednak niż 2 tygodnie. Nie zażywać w ciąży i podczas laktacji.
  • Obstilax (NP Pharma) – tabletki, zawierające dodatkowo wyciąg z prawoślazu i kminku oraz mydło lecznicze – w zaparciach 1 tabletka 1 raz dziennie po jedzeniu, nie dłużej jednak niż 10 dni.
  • Apinorm (Apipol-Farma) – syrop złożony zawierający dodatkowo nalewkę anyżową, nalewkę kminkową, wyciąg mocny z pomarańczy i ziołomiód aloesowy – preparat reguluje wypróżnienia, działa rozkurczowo, wiatropędnie, wykrztuśnie, żółciopędnie i wzmacniająco – 5-10 ml 1 raz dziennie przy zaparciach i zaburzeniach trawiennych oraz w powolnej przemianie materii, nie dłużej jednak niż 10 dni, potem uczynić przerwę 2 tygodniową.
  • W warunkach domowych również można sporządzić marmoladki ze śliwek, owoców figowca, owoców trzmieliny, kruszyny lub szakłaku. Zmieszać w równych proporcjach, dla wzmocnienia dodać mocny osłodzony miodem napar z liści lub strączków senesu, wymieszać i zażywać po 1-2 łyżki dla wyregulowania defekacji i pobudzenia przemiany materii. Jednak nie dłużej niż przez 5 dni.

Na swoim blogu, doktor Henryk Różański pisze również o siarczanie potasu. To metoda dla „zuchwałych”, co nie boją się chemicznego słownictwa.
Oto, co możesz przeczytać: „Po podaniu doustnym wywołuje wzmożoną perystaltykę jelit, na drodze osmotycznej gromadzenie wody w świetle jelita, rozwodnienie (upłynnienie) mas kałowych i ich obfite wydalenie. W moich testach wykazałem, że doustne przyjęcie 2-2,5 g siarczanu potasu (rozpuścić w gorącej wodzie, wypić) rzeczywiście wywołuje przeczyszczenie. Efekt przeczyszczenia i upłynnienia kału jest bezbolesny. U niektórych osób spostrzegłem po wypiciu roztworu siarczanu potasu rumień na twarzy. Sam również odczułem uczucie ciepła na policzkach i zarazem spadek ciśnienia krwi. Wpływ hipotensyjny siarczanu potasu jest stosunkowo wyraźny, ale krótkotrwały. Po 2-3 godzinach, czasem już po 1 godzinie od spożycia następuje pierwsze wypróżnienie. Ilość wypróżnień waha się od 3 do 5, czasem nawet do 8, zależnie od ilości aktualnie spożywanego pokarmu, wypełnienia jelit i ilości wypijanych płynów. Kalium sulfuricum podany w czasie laktacji zmniejsza ilość wydzielanego mleka. Podobnie jak siarczan magnezu nadaje się do przerywania laktacji, hamowania mlekotoku i łagodzenia obrzęku oraz stanu zapalnego gruczołu mlekowego. Jest to silne Antigalacticum.” A całość tekstu znajdziesz tutaj http://rozanski.li/2283/siarczan-potasu-kalium-sulfuricum-jako-lek-w-dawnej-medycynie/ I polecam Ci to źródło informacji. Jest rzetelne, bogate i niezwykle przydatne.

Niezależnie od środków pomocowych, to Ty masz największy wpływ na swoje wypróżnianie. Potraktuj swoje „cztery litery” z należytą atencją. Poświęć im czas. Zaplanuj poranek tak, by bez pośpiechu opróżnić jelito grube i z poczuciem lekkości wejść w nowy dzień. Dzisiaj dzień ekadashi. To dobry dzień, żeby zacząć dobre praktyki. Twoje ciało odwdzięczy Ci się dobrym samopoczuciem, jasnością myśli, łatwością koncentracji i poczuciem szczęścia. Czyż nie jest to piękna wizja? W moim życiu to już rzeczywistość. Choć przeszłam etap marzeń i niedowierzania, że jest to w ogóle możliwe.

Czystych jelit i jasnych myśli Ci życzę.
Dorota Natura Życia

 

Zapobieganie lepsze niż leczenie 🙂
Zmarznięte ciało – szybko rozgrzać.
Kręci w nosie – wypłukać solą fizjologiczną
Zbyt obfity posiłek – wypić zioła szwedzkie.

Dzięki temu błogość i spokój zdrowego ciała.
I dobre wspomnienia z podróży.

Przeczytaj, zanim zastosujesz
Poradnik zawiera listę preparatów, bez recepty, przydatnych w podróży.
Sposób stosowania znajduje się na opakowaniu lub ulotce informacyjnej.
Podane przeze mnie zastosowania mają charakter informacyjny i edukacyjny.
Najprościej zapobiegać chorobom. Jeśli jednak dolegliwości nie ustąpią, lepiej iść do lekarza.
Apteczka może pomóc, jednak nie zastąpi opieki medycznej.

Przeziębienie – katar

  • Olejek z drzewa herbacianego: pić 3-5 kropelki na 1/3 szklanki wody 3-4 x dz.
  • Sól fizjologiczna w ampułkach 5 ml: dodać 3 krople, wstrząsnąć i podać po
    1 kropli do każdej dziurki nosa, 3 x dz.
  • Witamina C: kilka x dz. po 1 g
  • Olejek pichtowy (zamiast herbacianego): 5-8 kropli w 1/3 szklanki wody co 2 h przez 3 dni
  • Neosine – przy infekcjach wirusowych
  • Zestaw do płukania nosa, np. Fixsin

Gorączka

  • Kora wierzby białej: 1 łyżeczkę ziół zalać szklanką wody, zagotować. Pić 2-3 x dz. po 100 ml
  • Herbata ziołowa (lipa, czarny bez, liść maliny): 4 x dz. po szklance (wypocić)
  • Przy wysokiej gorączce zanurzyć ciało w wodzie o 1-2 stopnie niższej od temperatury ciała.

Ból gardła
4xdz. 1 dnia, potem 3x dz. aż do skutku

  • woda utleniona: 1 łyżeczka, płukać aż powstanie piana, wypluć
  • olejek herbaciany: 4 krople w łyżeczce wody, płukać i wypluć
  • szałwia: zaparzyć, dodać miodu i płukać
  • goździki – gryźć przez 15’ po 3 sztuki, potem można połknąć

Ból brzucha z przejedzenia

  • Zioła szwedzkie w nalewce:
    1 łyżka na 1/3 szklanki wody
  • lub Underberg 1 buteleczka

Biegunka

  • Węgiel aktywny
  • uzupełnianie elektrolitów: 1 l wody,
    1 łyżeczka soli morskiej, 8 łyżeczek miodu. Pić 150 ml co 15’

Oparzenia, skaleczenia, ugryzienia, swędzenia

  • Balsam Szostakowskiego – smarować

Ból zęba

  • Olejek goździkowy wcierać w dziąsło

Przydadzą się plasterki i opatrunki
oraz altacet na stłuczenia.

Bezpiecznej podróży
Dorota Natura Życia

Góry Sowie zapisały się w mojej pamięci na trwałe wspomnieniami ludzi kochającymi zioła i naturę. Prawie 200 osób zamieszkało w schronisku „Orzeł” zajmując wszystkie łóżka, podłogi i pole namiotowe oraz okoliczne agroturizmo.
Rano budziło mnie światło i wyciągało z łóżka o piątej rano. Taki świt przed schroniskiem ścierał z powiek resztki snu.

Każdego dnia (zlot trwał 4) program był tak bogaty, że problem decyzyjny był na porządku dziennym. Co wybrać? W czym wziąć udział? Gdzie pójść?
W samą tylko sobotę mogłam zobaczyć: aparaturę Dragendorfa w działaniu i wyekstrahować z marchewnika anyżowego olejki, wziąć udział w warsztatach kosmetycznych, dowiedzieć się wszystkiego o fermentacji, nauczyć się robić mydło, stanąć do konkursu olejkowego, a nawet poznać zasady stosowania moksy.
Spacery ziołowe i poszukiwania roślin, by potem omówić ich działania i zastosowanie prozdrowotne były najbardziej obleganymi punktami programu. Tak bardzo, że wybierałam ścieżki nieco mniej uczęszczane 🙂

Zachwycił mnie przywrotnik wyłapujący krople wilgoci. Zdjęcie zrobiłam w południe.

I jeszcze w górach można znaleźć nie przekwitnięte sosnowe kwiaty męskie. Zjadłam kilka. Były soczyste i smaczne. U mnie nad morzem już nawet pyłek się osypał.

I nie byłabym tym kim jestem, gdybym na Zlocie Zielarzy nie pokazała, jak stawiać bańki.

Pogoda dopisywała, więc nasze posiłki często wyglądały tak.

A kiedy kończył się dzień, rozpalaliśmy ognisko i snuliśmy nasze zielarskie opowieści.

Za rok znowu się spotkamy. I już zaczynamy organizować to wydarzenie.
Kolejny zlot za rok 15-18 czerwca. Teraz wybieramy miejsce i zgłaszamy propozycje warsztatów. Życie jest piękne i pełne ziół.

Pozdrawiam ziołowo
Dorota Natura Życia

Ponad 3 lata temu na zajęciach z „gównologii” (bardziej fachowe określenie, to Fitoterapia w chorobach pasożytniczych) obserwowaliśmy zawartość naszych jelit. Jak? Odrobina kału na szkiełku i na ekranie widać było nasze życie wewnętrzne.

Zapachy w sali były lekko, hm … No wiecie. Fekalne. Czego się nie robi dla nauki 😉

Podałam moją fiolkę z cenną zawartością 😉 całkowicie przekonana, że obraz moich jelit jest wspaniały. I na pewno nie mam się czym martwić. Moje wyobrażenie rozminęło się z rzeczywistością, tak jak pełnia mija się z nowiem. W miarę omawiania preparatu mina mi rzedła. Werdykt brzmiał: dysbakterioza, nieszczelne jelita, lamblia. I załamałabym się z lekka, gdyby prowadzący zajęcia (dr Henryk Różański) nie podał od razu sposobu poradzenia sobie z problemem.

Zdumiewające było to, że nie miałam objawów (takich wyraźnych) powyższych dolegliwości. Dlaczego? Bo bardzo dobrze się odżywiałam. Unikałam słodyczy, nabiału. Piłam sporo różnych ziół. Więc dosyć dobrze sobie radziłam. Ale … kto wie, co by było dalej.

Zgodnie z zaleceniami pracowałam nad swoimi jelitami 6 miesięcy. I najdłużej właśnie nad dobrą florą bakteryjną.

Jednak, żeby o coś potrafić zadbać, to trzeba najpierw dobrze poznać.

I o tym jest ta historia. Podaję również przepis na „odtrucie” się po kuracji antybiotykami. I choć nie jest to sposób na wzbogacenie swojej flory, to dzielę się z nim tutaj. Zazwyczaj tracimy nasze dobre bakterie podczas kuracji antybiotykami.

Nasze ciało zasiedla ok. 2 tysiące różnych gatunków bakterii.

Mamy ich więcej niż własnych komórek. Zastanawia mnie, jak to zbadano, a jednak podaje się, że mieszka w nas około 2 kg różnych bakterii. Tylko w 1 ml śliny znajdziemy ich 10 mld.

Jak podaje Wikipedia, ilościowo wygląda to tak: „W ludzkim przewodzie pokarmowym egzystują mikroorganizmy w ilości od 106 do 1012 w 1 g treści, w zależności od odcinka. Największą aktywność, liczebność i zróżnicowanie wykazuje mikroflora zamieszkująca jelito grube. Szacuje się, że występuje tam od 500 do 1000 gatunków należących do 45 rodzajów i 17 rodzin drobnoustrojów, które stanowią 80% suchej masy kału.” Jestem pod wrażeniem.

Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakim chodzącym laboratorium mikrobiologicznym jesteśmy 🙂 Jak zadbać o to towarzystwo i jak zachęcić do pracy na korzyść naszego organizmu?

Po pierwsze nie przeszkadzać. Często sami niszczymy to, o co powinniśmy dbać, jak o przysłowiowe „oczko w głowie”.
Dlaczego?

Bo nasze zdrowie mieszka w jelitach i właśnie te mikroorganizmy o to dbają.
Jakie bakterie powinny zamieszkiwać w naszym brzuchu.

Przede wszystkim bakterie z rodzaju Lactobacillus i Bifidobacterium produkujące kwas mlekowy.

I ważne jest, że Lactobacillus pobudza immunoglobuliny A (IgA), które stanowią mechanizm obronny przewodu pokarmowego ( i nie tylko) poprzez wiązanie komórek bakteryjnych. Dzięki temu zapobiegają kolonizacji niekorzystnej flory w jelicie cienkim.

A dlaczego jest to tak ważne?
Dlatego, że to decyduje o naszym zdrowiu.
Ponieważ listy ode mnie przeważnie czytają kobiety. A skoro o nas mowa, to pojawia się temat tarczycy. I właśnie nad zależnością tarczycy i układu pokarmowego się tutaj pochylę.

Tarczyca produkuje 93% hormonu T4 i tylko 7% T3. Wiemy, ze by uaktywnić T4 musi dojść do konwersji. Potrzebny jest nam enzym (sulfataza), który jest produkowany właśnie w przewodzie pokarmowym przez nasze dobre bakterie.

No to wiemy już skąd może się wziąć pierwotne źródło braku T3, a przez to i niedoczynności. Temat tarczycy został już wielokrotnie pięknie omówiony, więc wracam już do naszej flory bakteryjnej.

Gdy zaburzona zostaje równowaga, to wykorzystują to grzyby. Szczególnie jeden znany i groźny – Candida. Produkuje substancję, która dodatkowo hamuje działanie tarczycy i … masz babo placek.

I czasami nasze ciągoty na słodycze nie są nasze, a grzybka. O cukrze pisałam w poprzednim liście.

Jak jeszcze wspierają nas dobre bakterie:

  • bronią nas przed chorobami,
  • pomagają rozłożyć nietrawione składniki jedzenia i śluzu,
  • produkuje witaminę K,
  • wytwarzają krótko łańcuchowe kwasy tłuszczowe (a to daje siłę naszemu jelitu grubemu, żeby wykonywał ruchy robaczkowe, czyli nie mamy zaparć).

Jakie mikroorganizmy powinny nas martwić, a jakie nie.

Sama w sobie obecność patogennych organizmów nie musi jeszcze prowadzić do choroby. Zależy to od tego, gdzie dana bakteria zawędrowała. Jeżeli żyje sobie w jelicie grubym, to większej krzywdy nam nie zrobi. Gorzej, gdy przedostanie się do jelita cienkiego. Generalna zasada jest taka – im wyżej w układzie pokarmowym, tym powinno być mniej bakterii. Bo też i warunki po temu nie sprzyjają. W żołądku niskie ph, czyli kwaśno. Jedzenie w pierwszym etapie trafia do dwunastnicy i powinno być kwaśne. Bakterie wtedy mają marne szanse na przetrwanie.

Ale – od czego środki zobojętniające. Przecież telewizja uczy, że możemy jeść „cokolwiek” (czytaj – śmieciowe jedzenie) i zażyć właściwy preparat. I w ten sposób otwieramy szeroko bramę tym bakteriom, przed którymi powinniśmy się bronić. Również pasożytom, ale na ten temat jeszcze przyjdzie pora.

Jakie zamieszkują nas bakterie i jaki maja na nas wpływ.

Zwiększają stopień wykorzystania składników żywności: Bifidobacterium, Lactobacillus, Bakteroides*.

Syntetyzują witaminy: bifidobacterium, lactobacillus, bakteroides*.

Hamują rozwój patogenów i szkodliwych bakterii: bifidobacterium, lactobacillus, bakteroides*, eubacterium*, beztlenowe streptokoki*

Działają immunomodulująco: bifidobacterium, lactobacillus, bakteroides*, escherischia coli*, enterobakterie*.
*jednocześnie może mieć działanie patogenne

Bakterie tworzące toksyny: beztlenowe streptokoki, escherischia coli, enterobakterie, clostridium, staphylococcus, vibrionaceae, Ps. Aeruginosa (Pałeczka ropy błękitnej).

Syntetyzują czynniki rakotwórcze, wydzielają enzymy fekalne: bakteroides, beztlenowe streptokoki, escherischia coli.

Produkują zapach zgniłych jaj, czyli siarkowodór – desulfurykatory.

Tworzą gazy: bakteroides, eubacterium, escherischia coli
Informacje na podstawie Wikipedii.

Co oznacza dobra i zła flora bakteryjna?

Jesteśmy zdrowi, albo mamy dolegliwości lub chorujemy. Wiesz już, jaki wpływ mają poszczególne grupy bakterii.
I co z tą wiedzą zrobić? Czy badać mikrobiologiczny stan naszych jelit?
Można badać. Jednak zanim się na to zdecydujesz obserwuj siebie i sama oceń, czy i jakie należy wprowadzić zmiany.

A jak my potrafimy zakłócić nasze życie wewnętrzne:

  • Radykalnie zmieniając dietę
  • Przyjmując antybiotyki
  • Popełniając błędy w odżywianiu
  • Starzejąc się – 😉 jak to powstrzymać.
  • Stresując się i nie odreagowując
  • Nawet to, jak dziecko się urodziło
  • Chorując
  • I żyjąc w „toksycznym” środowisku

Po czym poznać, że coś nie jest dobrze?

Sygnałem ostrzegawczym są powyższe zakłócenia. Jeżeli nie zareagujesz odpowiednio szybko, pojawią się objawy typu:

  • Nadmierne gazy
  • Wzdęcia
  • Bóle brzucha (na początku delikatne i prawie niezauważalne)
  • Odczucie dyskomfortu w obrębie brzucha, trudne do opisania
  • Kłopoty z wypróżnianiem (sporadyczne, jeszcze nie budzące niepokoju)

A potem jest już z górki. Jeżeli niekorzystna flora bakteryjna przedostanie się do jelita cienkiego to mamy zaburzenia określane Zespołem Jelita Drażliwego. To ogromny worek, do którego wrzucono mnóstwo dolegliwości. Poważniejsze są konsekwencje takiego stanu, czyli:

  • bóle brzucha, kłucie w brzuchu ,
  • nudności, wymioty,
  • wzdęcia, gazy, chroniczne zaparcia i biegunki
  • stan zapalny śluzówki żołądka,
  • spadek wagi, refluks, zgaga,
  • anemia,
  • nietolerancje, alergie, astma,
  • niepokój, stany lękowe, depresyjne i inne problemy natury psychicznej,
  • zespół przewlekłego zmęczenia,
  • bóle stawów,
  • problemy skórne
  • i wiele innych, gdzie już nie wiadomo nawet co jest skutkiem, a co przyczyną.

Konsekwencją takiego stanu rzeczy mogą być choroby z grupy autoagresji.

Nastraszyłam ;-), to teraz potrzebna podpowiedź, jak sobie pomóc, czyli jak nie dopuścić do zniszczenia flory bakteryjnej lub, jak ją odbudować, jeśli już się stało.

Jeśli jesteś zdrowa i nie masz żadnych z powyższych dolegliwości, to trzymaj tak dalej. Wystarczy wspieranie flory jedzeniem probiotycznych i prebiotycznych produktów. Wcinamy więc to co kiszone: kapusta, buraki, ogórki, inne warzywa i to co sfermentowane, czyli kefir, który sama zrobiłaś. Dobre bakterie potrzebują warunków do kolonizacji i replikacji, czyli prebiotyków. A to są: topinambur, korzeń cykorii podróżnika lub mniszka lekarskiego, czosnek, por, cebula, szparagi albo czysta inulina (można kupić w proszku). Produkty te zawierają substancje, które w formie niestrawionej mają szansę dotrzeć do jelita i tam pomóc naszym dobrym bakteriom. A one pomogą nam 🙂

Jeśli zażywasz lub zażywałaś antybiotyk. Oprócz powyższych działań niezbędne jest wsparcie organizmu suplementami zawierającymi dobre kultury bakterii. Odbudowa flory trwa nawet pół roku. Warto być konsekwentną, bo cena za zaniechanie jest zbyt wysoka.

Warto również zastosować mieszankę na „odtrucie” po antybiotykowe.
Podaję za dr Henrykiem Różańskim

  • Liść brzozy 2 cz.
  • Liść mniszka lekarskiego 2 cz.
  • Liść poziomki 2 cz.
  • Liść pokrzywy 2 cz.
  • Liść mięty ½ cz.

1 łyżkę mieszanki zalać szklanką wrzątku i parzyć 20’ pod przykryciem.
Pierwszą szklankę wypić ½ h przed śniadaniem.
Drugą w południe, a trzecią do 17:00.
I tak przez 3 tygodnie.

A jeśli już chorujesz. Wędrujesz od lekarza do lekarza. Twoja apteczka pęka w szwach. Zacznij od pomocnych bakterii. Naprawa stanu jelit i prawidłowej flory bakteryjnej to podstawa powrotu do równowagi. Nie obiecuję błyskawicznych efektów. Droga do zdrowia potrafi trwać tyle czasu, co droga do choroby.

Jeśli potrzebujesz wsparcia w tej drodze, to zapraszam Cię do gabinetu. Umów się na wizytę pisząc tutaj naturazycia@icloud.com

Zdrowia życzę i dobrych kolonii … bakterii
Dorota Natura Życia

 

Obrazy malowane wiosną mam przed oczami, gdy to piszę. Tęsknię znowu za Modrą Chatą i jej klimatem. Zobacz, jakie to piękne miejsce. Zdjęcie tytułowe, to obraz pokoju, w którym spałam i suszyłam zioła 🙂
Pogoda była dla nas łaskawa. Codziennie słońce i ciepło, więc posilałyśmy się w salonie pod chmurką, wcześniej spijając gołymi stopami poranną rosę z trawy.

Rozpieszczałam dziewczyny na równi z pogodą. Wstawałam przed 6, żeby nasycić duszę poranną ciszą. Budziłam dom trzaskiem palących się polan w kominku (noce były jeszcze chłodne), zapachem porannej kawy i szczękiem ustawianych naczyń do śniadania.

Co to były za śniadania! Jajecznica z pokrzywą. Jaglanka na bogato. Sałatki z ziołami, a nawet naleśniki z jagodami 🙂 Jeszcze przed wyjściem chwila relaksu i torby w dłoń. Zwiedzałyśmy zielarnię rosnącą na łąkach i korzystałyśmy z niej pełnymi garściami.

I choć wrażeń, roślin, przeżyć było znacznie więcej, to przecież nie pokażę wszystkiego. Może następna Twoja majówka będzie ziołowa 🙂
Ziołowego życia Ci życzę i zdrowia
Dorota Natura Życia

PS przepis na wino pokrzywowo-morelowe

  1. Butelka czerwonego wina
  2. 0,5 l świeżych pokrzyw
  3. 24 suszone morele

Świeże pokrzywy ugniatamy w słoju. Na pokrzywach układamy morele. Zalewamy winem. Zostawiamy w ciemnej chłodnej szafce na około 3 tygodnie.
Po tym czasie odcedzamy, pokrzywy wyrzucamy, morele możemy zjeść.
Pijemy codziennie Kieliszek jako tonik
Właściwości
Pokrzywy i morele to doskonały tonik krwi.

Dorota Natura Życia

Na dzień dobry standardowe pytanie: „Czy był dzisiaj stolec?”
Jeśli nie, to szansa na fiołkowy zapach pierdnięć jest żadna.

Czy zastanawiałaś się kiedyś, po co Ci gazy w jelitach?
Będąc wśród ludzi zdarzało mi się marzyć, by puścić bąka, który:
Po pierwsze nie będzie słyszalny.
Po drugie będzie bezzapachowy.
A jeśli miałam wątpliwość, czy mi się to uda, to zaciskałam d… i jelita pęczniały.
Znasz to uczucie? Śmiem twierdzić, że przeżyła to każda z nas.

Maski włóż i pochylmy się nad tym … tematem.
Skąd się bierze ten zapach?
Przecież gazy w jelitach są bezwonne. Ale od czego jest fermentacja?! Kultury bakterii, resztki pokarmowe, proces przyswajania tłuszczów, węglowodanów i innych. Innymi słowy proces trawienny, a właściwie jego zaburzenia powodują wonie, przy których „siarka to perfuma”. Im dieta bogatsza w siarkę tym bardziej będą śmierdzieć Twoje pierdnięcia. Kalafior, jajka i mięso są na pierwszych miejscach listy przebojów cuchnących bąków. A groch i fasola? Co prawda produkują duże ich ilości, jednak niezbyt śmierdzących.

Kiedy przez lata nie jadłam mięsa, to rzadko zagazowywałam środowisko siarkowodorowymi bąkami.
A Ty? „Przywąchujesz” się swoim bączkom? Da się po Tobie wejść do kibelka? Czy najpierw trzeba wietrzyć?

Skąd bierze się towarzyszący pierdnięciu odgłos?

Po pierwsze ciśnienie. Jeśli długo wstrzymujesz, to w końcu wybuchnie. Będzie głośno. Po drugie napięcie zwieracza, im większe tym głośniej.
Po trzecie hemoroidy, który zmniejszają światło odbytu, też mogą być powodem odgłosów.
Możesz poćwiczyć puszczanie cichutkich bąków. Jak? Popuszczać gazy po troszeczku. Masuj brzuch od prawej do lewej po jelicie grubym i …. puf. I znowu. I puf.
Możesz też przytrzymać zwieracz palcami (może być przez papier toaletowy). Nie będzie wtedy drżał i bączek będzie cichutki. Metoda przydatna, gdy odgłosy łazienkowe słychać w całym domu, a właśnie przyjechał mężczyzna Twojego życia 🙂

Ile gazu wytwarza człowiek w ciągu dnia?
Średnio dziennie człowiek wytwarza około pół litra gazów, na które składa się około 14 bąków.

Przeprowadź następujący eksperyment:
Notuj co jesz i swoje każde pierdnięcie. Możesz również dodać opis siły jego smrodu. W ten sposób odkryjesz zależność pomiędzy pożywieniem, które zjadasz a ilością bąków, jak również intensywnością ich zapachu.

Jak wygląda droga bąków do odbytu?
Gazy, jako lżejsze od cieczy i kału powinny przemieszczać się w górę. Łe, może dlatego niektórym tak pachnie z paszczy? Nie, nie o to chodzi 😉
To ruch robaczkowy jelita tworzy wysokie ciśnienie zmuszając zawartość jelita do przesunięcia się w dół, ku odbytowi. Gazy maszerują razem z zawartością. Po drodze łącząc się ze sobą.

Czy mężczyźni pierdzą częściej niż kobiety?
Gdyby tak było w rzeczywistości, oznaczałoby to, że kobiety powstrzymują się i puszczają zatem większe bąki, gdy nikogo nie ma w pobliżu.

Czy istnieją jakieś określone pory puszczania bąków?
Najczęściej puszczamy wiatry rano, po przebudzeniu. Potrafi nieźle zagrzmieć. Potem zależy od tego co jedliśmy, jakie mamy trawienie i ile się ruszamy.

Dlaczego fasola wywołuje bąki?
Groch i fasola zawierają cukry, których organizm ludzki nie trawi. Gdy dostaną się one do jelit, bakterie zaczynają szaleć i wytwarzają ogromne ilości gazów. Na szczęście bardzo nie śmierdzą.

Co oprócz pożywienia może powodować, że pierdzi się więcej niż zwykle?
Ludzie, którzy połykają dużo powietrza pierdzą więcej. Lekarstwem na to jest przeżuwanie pożywienia z zamkniętymi ustami. Ludzie nerwowi wywołujący duży ruch w swoim układzie pokarmowym puszczają więcej bąków, ponieważ organizm nie nadąża zaabsorbować w całości wdychanego powietrza, które ostatecznie trafia do jelit. Niektóre choroby wywołują podwyższoną podatność na wzdęcia.
Wznoszenie się samolotu lub jakiekolwiek środowisko niskiego ciśnienia powoduje rozprężanie gazu i w konsekwencji wzdęcia.

Czy bąk to beknięcie od „d…py strony”?
Nie. Beknięcie pochodzi z żołądka i posiada inny skład chemiczny niż bąk, który ma w sobie więcej gazów bakteryjnych niż atmosferycznych w porównaniu z beknięciem.

Czy wstrzymywanie się od pierdnięcia jest niezdrowe?
Istnieją różne zdania na ten temat. Rzeczywiście, ludzie od wieków wierzyli, że wstrzymywanie wzdęcia jest niezdrowe. Cezar Klaudiusz wprowadził nawet prawo legalizujące puszczanie bąków na przyjęciach w trosce o zdrowie obywateli. Istniało głębokie przekonanie, że pohamowywanie się może zatruć organizm lub być przyczyną wszelakich schorzeń. Polubiłam Cezara Klaudiusza 🙂

Czy zapach Twoich pierdnięć jest dla Ciebie przykry? Dla mnie nie jest i ciekawa jestem, jak to jest u innych.

A tym, którzy cierpią na nadmiar gazów podaję przepis dr Henryka Różańskiego.

25 g kwiatu rumianku
20 g liści mięty
30 g owoców kminku rozdrobniony
15 g kłącza tataraku
10 g kłącza kozłka
Zioła wymieszać. 2 g mieszanki parzyć w filiżance. Pić 3 filiżanki dziennie.

Na zdrowie! I Fiołkowych bączków życzę.

Dorota Natura Życia