Zapal mnie.” – powiedział papieros do rozkaszlanego nagle człowieka.
Nie mogę. Mam astmę.” – z trudem wyksztusił słowa przerywane kolejnym atakiem wprost z oskrzeli.
Mnie możesz. A nawet powinieneś.” – dymkiem w powietrzu odpisał papieros.
Jestem szczególny, inny niż wszystkie. Nazywam się Astmosan, choć niektórzy zwą mnie Neo. Zadziałam rozkurczowo na mięśnie gładkie Twoich oskrzeli, dzięki czemu zmniejszę ból i duszność.” – pochwalił się.
Oczy człowieka rozszerzyły się i nie wiadomo, czy ze zdumienia, czy z powodu kolejnego ataku duszności. Lekarze zabronili palenia, nawet fajki.
Dlaczego uważasz, że możesz mi pomóc? Co masz w sobie tak szczególnego?” – wykrztusił.
Papieros rozżarzył się mocniej, wypuścił kółeczko dymu i pochwalił się zawartością.
Mam w sobie liście bielunia i pokrzyku w towarzystwie lobelii i szałwii.
Człowiek zaciągnął się mocno i przymknął oczy. Ziołowy dym wypełnił jego oskrzela i płuca, a alkaloidy tropanowe i lobelina wraz z cyneolem, kamforą, pinenem i innymi związkami przyniosły ulgę umęczonym mięśniom gładkim.

Tak właśnie działają, a właściwie działały, bo już ich nie produkują, papierosy z Herbapolu. Jeszcze 40 lat temu można je było kupić w aptece. Stały na półce obok proszku ziołowego o tym samym składzie, bo przecież nie każdy lubił palić papierosy. Niektórzy woleli fajkę lub inhalację.

Cały poniższy tekst pochodzi z książki „Leki roślinne” Informator Zjednoczonego Przemysłu Zielarskiego „Herbapol” z roku 1978, autorstwa A. Ożarowskiego, J. Łańcuckiego i K. Gąsiorowskiej.

Jeśli chcesz wykonać i zapalić takiego papierosa to wiedz, że robisz to na własną odpowiedzialność i ryzyko. Zioła tu wymienione są silne i już niewielkie ich dawki mogą pozbawić Cię życia. Zapoznaj się z przeciwwskazaniami i dawkowaniem. I tu już trzeba sięgnąć do materiałów źródłowych sprzed wielu lat.

Cytuję:„ASTMOSAN
Skład: Folium Stramonii 55,0, Folium Salviae 13,0, Folium Belladonnae 20,0, Herba Lobeliae 10,0, Kalium nitricum 2,0.
Postać: proszek, tytoń
Opakowanie: torebki 60,0 proszku, 50,0 tytoniu.
Działanie: przede wszystkim rozkurczające mięśnie gładkie oskrzeli i powodujące zmniejszenie lub usunięcie uczucia bólu i duszności. Tego rodzaju działanie wywiera kilka substancji, mianowicie alkaloidy tropanowe znajdujące się w liściach bielunia i pokrzyku (głównie atropina), następnie alkaloid lobelina i wreszcie olejek eteryczny z liści szałwii. Olejek jest mieszaniną szeregu związków, m. in. Cyneolu, kamfory, pinenu, mający nie tylko właściwości spazmolityczne, ale i sekretolityczne, a więc przeciwne niż atropina, która hamuje wydzielanie śluzu i powoduje suchość błon śluzowych. Olejek jako lotny jest wdychany przez astmatyków w trakcie palenia fajki wypełnionej omawiana mieszanką ziołową lub wziewany wraz z dymem palącego się proszku. Ponadto zarówno atropina, jak i lobelina mają działanie ośrodkowe i pobudzają ośrodek oddechowy w rdzeniu przedłużonym, pogłębiając tym samym oddech i nieznacznie wzmagając jego częstotliwość.
Zastosowanie: stany duszności spowodowane skurczem mięśni gładkich oskrzeli, dychawica oskrzelowa, zwłaszcza u ludzi w starszym wieku.
Dawkowanie: tytoń – do fajki i do papierosów, proszek – do wdychania dymu z tlącego się na gorącej blasze proszku. Wdychanie stosować kilkakrotnie w ciągu dnia. W sprzedaży w aptekach są również papierosy Neoastmosan.”
Więcej o samej szałwii i jej wykorzystaniu dla zdrowia napisałam tutaj.

Bardzo ciekawy wpis (w języku angielskim) na temat historii papierosów przeciwastmatycznych, znalazłam na tej stronie

Lekkiego oddechu życzę 🙂
Dorota Natura Życia

…Grypa, zapalenie gardła, uderzenia gorąca, anemia z bólem głowy i wieloma innymi.
Szał(wi)owej lektury życzę 🙂

Szałwia należy do tej grupy ziół, która towarzyszyła mi od dzieciństwa. Najczęściej w płukankach na ból gardła, którymi babcia ratowała przed poważniejszym rozchorowaniem się. Jej fioletowe kwiatuszki i pachnące listki były częścią składową bukiecików, które wkładałam do wazonu. Dzisiaj rośnie w moim ogrodzie i przypomina mi moja babcię.

Szałwia ma jednak wiele więcej zastosowań niż ból gardła. W połączeniu z innymi ziołami potrafi wspomóc nas w wielu dolegliwościach.

Co możesz znaleźć w moim artykule?
1. Informacje o sposobach przygotowania szałwii.
2. Wskazania do jej zastosowania.
3. Przeciwwskazania.
4. Łączenie z innymi roślinami.
5. Wybrane preparaty zawierające szałwię w składzie.
6. Wybrane receptury.
7. Zastosowanie szałwii z punktu widzenia medycyny chińskiej

Sposoby przygotowania szałwii
Najczęściej stosowana jest w formie naparów. Wsypujemy 1-2 łyżki liści szałwii, zalewamy szklanką wrzątku i parzymy pod przykryciem około 20 minut. Przed wypiciem przecedzamy.
Olejek szałwiowy uzyskiwany w procesie dystylacji z parą wodną z kwitnących pędów szałwii lekarskiej. Jest koloru jasnożółtego lub zielono-żółtego. Jest dostępny na rynku zarówno do stosowania zewnętrznego, jak i wewnętrznego
Nalewkę szałwiową możemy przygotować samodzielnie. Wystarczy nam do tego 10 dag świeżych lub suchych liści szałwii i ok. pół litra alkoholu o mocy 45%. Zioła zalewamy alkoholem i macerujemy od 3-4 tygodni. Następnie filtrujemy i gotowe.
Spirytus szałwiowy już z samej nazwy sugeruje nam w jakim alkoholu będziemy przygotowywać nasz preparat. Proporcje ziół i alkoholu są takie, jak przy nalewce, z tym, że minimalna moc to 75%. Zlewamy po 7 dniach i dla wzmocnienia dodajemy 10ml olejku szałwiowego.
Ocet szałwiowy możemy przygotować dokładnie w taki sposób, jak domowy ocet jabłkowy. Z tą różnicą, że zamiast jabłek włożysz do słoika szałwię.

Wskazania do zastosowania, czyli na co szałwia działa (*1)
1. Grypa lub przeziębienie z bólem głowy i mięśni.
2. Fibromialgia.
3. Ostre zapalenie migdałków, zapalenie gardła, chrypka, zapalenie jamy ustnej lub języka.
4. Popołudniowe poty w zespole przewlekłego zmęczenia, poty nocne.
5. Menopauzalne uderzenia gorąca, niepokój, nerwowe napięcie, bezsenność.
6. Ból głowy i skurcze mięśni z zimna.
7. Anemia. Z tępym bólem głowy.
8. Osłabienie i wyczerpanie.
9. Otępienie umysłowe lub słaba pamięć.
10. Siwiejące i rzadkie włosy.
11. Brak miesiączki, nieregularne miesiączkowanie.
12. Bóle głowy przed miesiączką.
13. Zaburzenia poporodowe.
14. Zaburzenia menopauzalne.

Przeciwwskazania
1. Ciąża
2. Obfite miesiączki
3. Karmienie piersią (szałwia zatrzymuje laktację)

Łączenie z innymi roślinami (*1) Szałwia z:
1. świeżym imbirem przy grypie z bólem mięśni i odczuciem zimna.
2. bratwą barwierską przy ostrym zapaleniu migdałków.
3. krwawnikiem na poty w zespole przewlekłego zmęczenia.
4. sasanką na menopauzalne uderzenia gorąca.
5. rozmarynem przy anemii i utracie włosów.
6. piołunem przy anemii i braku miesiączki.
7. Serdecznikiem na menopauzalne uderzenia gorąca połączone z niepokojem.

Wybrane preparaty na rynku polskim zawierające w składzie szałwię
Salviasept
To preparat złożony w skład, którego wchodzi olejek szałwiowy. Inne olejki to: tymiankowy, majerankowy, z mięty pieprzowej i goździkowy oraz płynne wyciągi roślinne, w tym z koszyczków rumianku, liści szałwii, ziela mięty pieprzowej, tymianku, krwawnika i owoców kopru oraz cyneol i mentol.
Zarówno olejki, jak i wyciągi obecne w wymienionym preparacie, wykazują działanie przeciwdrobnoustrojowe i przeciwzapalne. Badania wskazują na aktywność Salviaseptu wobec bakterii beztlenowych i mikroaerofilnych wyizolowanych z jamy ustnej.
Zastosowanie: Preparat przeznaczony jest do płukań jamy ustnej, gardła w stanach zapalnych oraz jako lek wspomagający w leczeniu chorób przyzębia. Zalecany jest do inhalacji (po rozcieńczeniu w wodzie) w zapaleniach zatok i krtani.

Dentosept
Zawiera wyciągi płynne z następujących roślin: ziela tymianku, kwiatów arniki, ziela mięty pieprzowej, kory dębu, koszyczków rumianku, liści szałwii i kłączy tataraku. Działa przeciwzapalnie i przeciwdrobnoustrojowo.
Zastosowanie: Preparat stosowany w surowiczym i ropnym zapaleniu dziąseł i jamy ustnej, powierzchniowym zapaleniu przyzębia, nieżytowym zapaleniu języka, odzwierzęcym zapaleniu jamy ustnej na tle toksycznym, przy skłonności do krwawienia z dziąseł, w grzybiczym zapaleniu błony śluzowej jamy ustnej (drożdżaki). Wspomagająco w paradontozie.

Vagosan
Mieszanka przeciwko schorzeniom kobiecym, takim jak: upławy, owrzodzenie sromu, w stanach zapalnych pochwy, rzęsistku pochwowym itp. – do codziennej higieny intymnej. Bierze się 3-4 łyżki ziela na 6 szklanek wody, gotuje i przecedza przez gęste płótno lniane i używa do irygacji, przemywań i przymoczek.
Skład: kora dębu, kwiat rumianku, ziele rdestu ptasiego, liść szałwii, liść pokrzywy, kwiat nagietka.
Neopektosan
Mieszanka ta działa powlekająco, wykrztuśnie, zmiękczająco, więc stosuje się ją przy nieżytach górnych dróg oddechowych i oskrzeli, rozedmie płuc, dychawicy oskrzelowej i stanach astmatycznych.
Skład: liść szałwii, korzeń ślazu, liść podbiału, koper, ziele tymianku i korzeń żywokostu.

Pektosan
Podobne działanie do Neopektosanu. Działa nieco słabiej i jest wskazany dla ludzi starszych wymagających powolnych i długotrwałych kuracji, przy chorobach przewlekłych. Neopektosan stosuje się raczej w celach doraźnych. W obu wypadkach bierze się łyżkę ziela na szklankę wrzątku, każdorazowo przygotowując świeży napar.
Skład: korzeń omanu, liść szałwii, korzeń ślazu, liść podbiału i koper.
Sposób użycia:
Łyżkę stołową ziół zalać szklanką zimnej wody lub mleka i zagotować. Odstawić pod przykryciem na 20 minut, przecedzić i wypić. Pić na ciepło 3 razy dziennie po szklance. Za każdym razem należy przygotowywać świeży wywar.

Wybrane receptury (*2)
Olejek szałwiowy używany jest do płukania jamy ustnej, gardła i narządów płciowych ze względu na działanie przeciwzapalne, odkażające, przeciw ropne, przeciwgnilne, odwaniające i przeciw wysiękowe.

Stosowanie
1. W tym celu do ciepłej wody z glicerolem (1 łyżka gliceryny na szklankę) dodać 3-4 krople olejku i energicznie zamieszać.
2. Olejek szałwiowy można zażywać doustnie w razie wzdęć, bólu brzucha, skurczów jelit, niestrawności, wzdęć i nadmiernej potliwości.
3. Dobrze spełnia swoje funkcje również w nieżytach układu oddechowego. Dawka doustna wynosi 4-5 kropli/na miodzie lub cukrze. Doskonale czyni kąpiel z dodatkiem 6-8 kropli olejku szałwiowego na wannę wody; działa bowiem inhalacyjnie, uspokajająco, odświeżająco i wzmacniająco. Wcierany w skórę działa rozgrzewająco i odkażająco. Wywiera wpływ przeciwtrądzikowy. Leczy acne inversa (akne inversa), czyli trądzik odwrócony i herpes simplex czyli opryszczkę. Likwiduje ropne zapalenie mieszków włosowych.

Napar szałwiowy
• Pić 2 razy dziennie po 1 szklance w przypadku nadmiernej potliwości.
• 4 razy dziennie po 100 ml przy nieżycie przewodu pokarmowego i górnych dróg oddechowych.
• Do płukania co 2 godziny.
• Do okładów i przemywania.
• Wywar, czyli zagotowany napar do lewatyw przy zapaleniu końcowego odcinka jelita grubego.
• Wywar do płukania prącia i moszny, okładów na prącie i mosznę przy stanach zapalnych i zranieniach, ropniach.
• Do płukania pochwy i opłukiwania odbytu.
• Wywar do okładów 15-20 minutowych na oczu przy zapaleniu spojówek, powiek, nadmiernym łzawieniu, opuchnięciu przy alergii na pyłki roślin.
• Do płukania włosów napar lub wywar, minimum 2 razy w tygodniu, po umyciu

Krople szałwiowe do nosa
2 krople olejku na 10 ml roztworu soli fizjologicznej (dostępna w aptekach), wstrząsnąć. Zakraplać do nosa przy wirusowym nieżycie nosa, zakażeniach bakteryjnych zatok, katarze, alergicznym nieżycie nosa.

Spirytus szałwiowy mocny dla poprawienia krążenia krwi i limfy, odkażający i znoszący obrzęki kończyn oraz łagodzący dolegliwości reumatyczne, wreszcie do wcierania w umyte włosy przy łysieniu, łojotoku i infekcjach.

Zastosowanie szałwii z punktu widzenia medycyny chińskiej (*1)
Reguluje Powierzchnię
Szałwia potrafi regulować Qi zarówno na Powierzchni, jak i we Wnętrzu ciała. W zależności od panującej sytuacji, potrafi ogrzewać lub ochładzać Powierzchnię.
Usuwa Zimny Wiatr
Kiedy w gorącym naparze połączy się ją z ogrzewającymi ziołami, szałwia potrafi wywołać poty i wyprowadzić na zewnątrz Zimny Wiatr z kanałów mięśni.
Usuwa Gorący Wiatr
Szałwia potrafi leczyć zapalenie gardła lub zapalenie migdałków z powodu Gorącego Wiatru lub Gorących Toksyn.
Usuwa Wewnętrzne Gorąco i zatrzymuje poty
Przyjmowana w postaci zimnego płynu, szałwia potrafi zmniejszyć nadmiernie obfite poty, szczególnie te związane z Nadmiarowym lub Niedoborową Gorącem Serca.
Ochładza Wnętrze
Szałwia może być stosowana do leczenia Gorąca Wątroby z nadciśnieniem i rozdrażnieniem lub do leczenia Gorąca Serca z nadmiernym pobudzeniem, lękiem lub bezsennością.
Uspokaja Yang Wątroby
Szałwia potrafi uspokoić Yang Wątroby, ale jest specyfikiem na ból głowy z:
• obecnością Zimnego Wiatru i bólami mięśni karku i barków,
• Niedoborem Krwi i odczuciem pustki w głowie,
• Zastojem Qi Wątroby i zespołem napięcia przedmiesiączkowego.
Wzmacnia Krew
Podobnie do rozmarynu, szałwia potrafi wzmocnić Krew. Jednak szałwia jest lepsza w leczeniu Niedoboru Krwi z Niedoborem Yin i odczuciem gorąca, podczas gdy rozmaryn najlepiej leczy Niedobór Krwi z Niedoborem Qi Śledziony i odczuciem zimna.
Reguluje Macicę (Qi iKrew)
Szałwia potrafi leczyć napięcie przedmiesiączkowe, zaburzenie miesiączkowania oraz zaburzenia poporodowe i menopauzalne.

Mnie zaskoczyła mnogość zastosowań szałwii. Pamiętam, że ostrzegano mnie przed wewnętrznym zastosowaniem szałwii. Wiele lat żyłam w przekonaniu, że naparem z szałwii mogę co najwyżej wypłukać gardło. Teraz popijam wodę z 3 ml nalewki szałwiowej.

Zdrowia życzę i jeśli kiedyś będziesz mieć okazję usmażyć liście szałwii w cieście, to gorąco polecam. Przepyszne chrupki.
Dorota Natura Życia

(*1) Jeremy Ross „A clinical Materia Medica. 120 Herbs in Western Use”
(*2) dr Henryk Różański „Olejki eteryczne i preparaty olejkowe. Konkretne, praktyczne przykłady i metody wykorzystania olejków eterycznych w leczeniu i w profilaktyce chorób. Aromaterapia (aromatoterapia) praktyczna. Preparaty olejkowe – receptury”

Do stworzenia tego wpisu zainspirowała mnie Iwona Styrenczak. Położna i doula, matka i opiekunka wszystkich żywych stworzeń. Przyciągnęła mnie jej wrażliwość na ból, na cierpienie. Iwona ma zdolność rozpuszczania bólu i wykorzystywania jego siły w naturalnych procesach naszego życia. Tutaj napisała o szoku związanym z porodem i z macierzyństwem. Za jej zgodą dzielę się tą pracą na moim blogu.
Bliskie jest mi podejście, że ból jest, jak pies. Gryzie, ale i ostrzega.
Życzę Ci oswojenia tego psa i zaprzyjaźnienia się z nim. Przecież nieodłącznym elementem naszego życia jest ból. Bez niego nie przetrwalibyśmy. Dlaczego? A czułabyś, że zamiast marchewki właśnie ukroiłaś palec wskazujący? No właśnie 🙂
To teraz kubek herbaty w dłoń, ciepły kocyk i miłej lektury.

„Jak to jest z tym strachem? Jak to jest z macierzyństwem?
Każda spodziewająca się dziecka kobieta snuje plany na przyszłość, marzy o tym jakie będzie jej dziecko, jak będzie wyglądało, kim będzie, gdy dorośnie… Planujemy sobie w głowach rozmaite rzeczy … a potem? Dopada nas szara rzeczywistość.

 Szok pierwszy. Poród.

To, że jestem położną nie oznacza, że idąc do szpitala rodzić dziecko wcale się nie bałam. Wręcz przeciwnie, jestem przecież kobietą, odczuwałam lęk o siebie i dziecko. Przecież wiem więcej niż przeciętna kobieta o przebiegu porodu i martwiłam się jeszcze bardziej.
Czego boimy się najbardziej? Bólu, o którym chcąc nie chcąc tyle słyszymy. Często jedna baba drugiej babie sprzedaje tzw. „opowieści z krypty”, często wyolbrzymiając wszystko do rozmiarów kataklizmu. A przecież jest też inna strona tego wydarzenia. To miękkie uczucie, które pojawia się, gdy pierwszy raz zobaczymy dziecko. Moment wtulenia się malucha w maminą skórę i ten spokój, który udziela się nam słysząc ciche bicie małego serduszka. Trudno to opowiedzieć, a nawet pokazać. Kobieta, która tego doświadczyła, wie o czym mówię.

Z bólem porodowym możemy sobie łatwo poradzić, naprawdę :). Nie będę zaprzeczać bolało, ale nie tak, aby nie można było tego przeżyć. Gdzie możemy go odczuwać? Najczęściej w podbrzuszu oraz w krzyżu. Mamy wpływ na stopień jego natężenia. Uzależniony jest w dużej mierze od naszego osobistego nastawienia do faktu, że boli, od naszego nastawienia do macierzyństwa i od indywidualnego progu odporności na ból. Dobrze jest poznać to, co nas czeka i przygotować się na to spotkanie, a wtedy strach będzie mniejszy i ból łatwiejszy do opanowania.

Do czego ten ból jest nam potrzebny?

  1. Ból został nam dany przez naturę po to, aby informować nas o tym, co dzieje się w naszym ciele.
  2. Dzięki niemu wiemy, na jakim etapie porodu się
  3. Pomaga lub zmusza nas do przyjęcia odpowiednich pozycji ciała, które podszepnie nam instynkt, a które pomogą nam przebyć drogę porodu oraz pomogą
  4. Jest w pewnym sensie ostatnim aktem wtajemniczenia i inicjacją na mamę.

Czy jestem masochistką? Ależ nie. W czasach, kiedy rodziłam nie miałam możliwości skorzystania ze znieczulenia, dostałam lek, który przeciwbólowo na mnie nie podziałał, za to pomógł mi się rozluźnić między jednym skurczem a drugim.
Nie czuję się przez to mniej dzielna. Każda kobieta ma prawo wyboru, czy chce doświadczyć porodu bez środków przeciwbólowych, czy decyduje się na znieczulenie czy cesarskie cięcie.
W swojej praktyce spotykam też kobiety, które czują się zawiedzione z powodu przebiegu porodu. Gdzie zamiast urodzić siłami natury, konieczne było (z medycznego wskazania) cesarskie cięcie. Kochane tak czasem bywa. Cięcie cesarskie też nie jest bajką, w której ból nie istnieje.

Strach a ból

Kiedy się boimy, nasz strach działa na nas demobilizująco powodując rozmaite reakcje organizmu np. przyspieszenie oddechu, tętna, wzrasta nam ciśnienie krwi, a co najgorsze przyczynia się do przedłużenia czasu trwania porodu i zwiększonej intensywności nieprzyjemnych doznań.
Grantly Dick-Read (nieżyjący już brytyjski położnik) to autor koncepcji „Poród bez strachu”. Uważał, że ból porodowy jest nie tylko fizyczny. To także zintensyfikowanie naszych wiadomości kulturowych i doświadczeń życiowych.
Podzielił efekty lęku przed bólem na trzy kategorie:

  1. Napięcie mięśni.
  2. Napięcie wegetatywne.
  3. Napięcie psychiczne.

Reakcją na przeżywany przez kobietę lęk jest odruchowe napięcie mięśni. Prowadzi to do ich szybkiego niedotlenienia, szybszego zużycia energii, co tylko potęguje odczuwany ból. Dla zobrazowania tego mechanizmu wyobraźmy sobie sytuację, kiedy trzeba przyjąć zastrzyk domięśniowy, najczęściej w pośladek. W obawie przed bólem napinamy go, a wtedy samo wkłucie igły i wprowadzenie leku domięśniowo jest o wiele boleśniejsze, niż wtedy, kiedy mięsnie są rozluźnione. Tak samo reaguje nasze ciało na skurcze porodowe. Macica, pamiętajmy o tym, jest także mięśniem.

Napięcie wegetatywne jest niezależne od naszej woli. Nie pojawia się, gdy się nie boimy. Podczas odczuwania strachu nasz układ wegetatywny produkuje między innymi adrenalinę. Adrenalina powoduje obkurczenie naczyń, a w efekcie niedotlenienie tkanek i mięśni. Kiedy w mięśniach występuje niedobór tlenu, powstaje w nich kwas mlekowy, który drażni nerwy bólowe, a to potęguje nasze nieprzyjemne odczucia. Jak jeszcze działa adrenalina? Otóż hamuje czynność skurczową mięśnia macicy i przedłuża czas trwania porodu.

A napięcie psychiczne? Przerażona kobieta bojąca się bólu myśli o nim nieustannie wyczekuje go, wsłuchuje się w siebie czego efektem jest odbieranie skurczu jako bolesnego od początku do końca nie tylko w fazie szczytowej. Nasz zacny Read proponował poród bez lęku i świadome odprężanie, jako metodę relaksacji przez napinanie i rozluźnianie poszczególnych partii mięśniowych oraz właściwy rytm oddechu.

W 1951 roku dr Fernand Lamaze przygotował program zajęć kursu bezbolesnego porodu. Metoda polega na odwróceniu uwagi od bólu poprzez odprężenie, skupienie się na oddychaniu oraz przez obecność przy porodzie bliskiej osoby.

W Polsce psychoprofilaktykę w trakcie porodu zapoczątkował, nieżyjący już, prof. Fijałkowski, u którego robiłam kurs szkoły rodzenia. Profesor uważał, iż należy przygotować rodziców do świadomego i aktywnego przeżycia porodu. Kobieta świadoma, w trakcie porodu, zachowuje się inaczej i odczucia fizyczne są dla mnie mniej nieprzyjemne. Kobieta taka wie, co dzieje się z jej ciałem i dzieckiem. Bardzo pomocna w tym jest technika pozwalająca na szybkie rozluźnienie wszystkich partii mięśniowych ciała. Chodzi o to, żeby zamienić się we flaczek 😉 I z tego powodu, też w trakcie ciąży, intensywnie ćwiczymy sztukę relaksu.

Co dzięki temu możemy osiągnąć?

  1. Swobodny przepływ myśli.
  2. Odpoczynek dla ciała, gdyż nie pozbawiamy mięśni tlenu.
  3. A macica regeneruje się przed kolejnym skurczem.

Jak poradzić sobie z bólem?

Kobiety w trakcie bolesnej miesiączki często kładą się na łóżku w pozycji embrionalnej, niektóre bujają się w tym czasie i mruczą coś pod nosem. Zachowują się tak, a nikt nie mówił, że to pomoże prawda? Ciało samo podpowiada nam co zrobić żeby sobie pomóc.

Tak samo jest w trakcie porodu: chodzimy, mruczymy, zmieniamy pozycje ciała, bujamy się, kręcimy miednicą, śpiewamy pod nosem, czasem krzyczymy, idziemy pod prysznic, siedzimy w wannie wypełnionej wodą. Na salach porodowych są dodatkowo worki Sako oraz drabinki i piłki pomagające rozluźnić mięśnie zaangażowane w poród. Można też stosować aromaterapię, muzykoterapię, tens lub metody farmakologiczne, a znieczulenie, środki przeciwbólowe i rozkurczające pozostawić na koniec, gdy rzeczywiście odczuwamy ogromną potrzebę ich zastosowania.

Jeśli towarzyszy nam bliska osoba może nam robić ciepłe i zimne okłady, podtrzymywać, masować, głaskać po włosach, opowiadać. Wszystko to należy robić z wyczuciem i taktem moje drogie towarzyszące osoby. Bez narzucania się. Może zdarzyć się też, że rodząca kobieta wyrzuci Was za drzwi, bo będzie lepiej się czuła sama. Czekajcie wtedy za drzwiami tak długo aż Was zawezwie ponownie.

Szok drugi. Jestem matką!!!

Uczucie, kiedy położna odbierająca poród kładzie Twojego malucha jest nie do opisania. No może trochę przypomina euforię towarzyszącą wygranej w toto lotka. Toteż nawet nie będę próbować opisywać tego, bo wyjdzie chaotyczny bełkot nie oddający tego uczucia. W każdym razie jest to cudowne przeżycie.
Pamiętam, że przez pierwszą dobę po urodzeniu mojego syna, mówiłam do niego chodź do cioci malutki. Nie mogłam uwierzyć, że natura jest taka wspaniała, że to ja urodziłam dziecko, że ono jest już namacalne, pachnące oliwką, krzyczące, pijące mleko z mojej piersi.
Przez 24 godziny po porodzie nie spałam tylko wpatrywałam się w małą czerwoną i pomarszczoną twarzyczkę z gniewną zmarszczką u nasady noska. Z godziny na godzinę buźka zmieniała się jak w kalejdoskopie. Potem poczułam dumę z siebie i z mojego męża, który dzielnie towarzyszył mi przez cały poród, przypomniałam sobie jego wilgotne ze wzruszenia oczy, wszystko docierało do mnie z dobowym opóźnieniem. I dopiero wtedy poczułam się zmęczona. Jednak Michałek miał koncepcję na inne spędzanie czasu niż sen. Wtedy świat stanął na głowie. Moje dziecko było cicho tylko wtedy, kiedy miał pyszczek zatkany piersią albo był noszony na rękach. Nosiłam, karmiłam i z każdą godziną coraz mniej przypominałam ludzką istotę. Cóż, u mnie nie było tak, jak w kolorowych gazetach, gdzie mama z doskonałym makijażem i czerwonymi paznokciami trzyma czyste i uśmiechnięte dziecko. Pewnie jest to możliwe, jednak nie miało miejsca w moim przypadku. Mała czerwona istotka całkowicie mnie sobie podporządkowała. Byłam na każde zawołanie, niuniałam, karmiłam, przy czym mimo zmęczenia bardzo niechętnie oddawałam swojego synka w ramiona taty, bo wydawało mi się, że ja wszystko zrobię lepiej. Z perspektywy czasu wiem, że to błąd. Tata powinien być od razu włączony w cały rytm życia, służy to lepszym kontaktom w przyszłości i lepiej buduje się więź między nimi.

Obiecałam sobie, że kolejne macierzyństwo przeżyję lepiej przygotowana. Głównie w zakresie zadbania o siebie. Na pewno zarezerwuję sobie czas tylko i wyłącznie dla siebie. Choć godzinę dziennie. Wykorzystam każdą sprzyjającą chwilę na sen, pójdę sama na spacer, poczytam książkę. Zadbam o swoje samopoczucie i wierzę, że na moim zadowoleniu z życia, odprężeniu, skorzysta moja rodzina. Przecież dziecko ma również tatę, babcię i dziadka, ciocie, wujków i dobre sąsiadki. Choć domów wielopokoleniowych co raz mniej, to przecież nie żyjemy na pustyni. Dobrego porodu i spełnionego macierzyństwa Wam życzę”.

Iwona Styrenczak

I pomyśleć, że to, co dawno temu było tak naturalne, jak oddychanie, dzisiaj wymaga szkół i specjalnych szkoleń, by odzyskać pamięć, którą natura wdrukowała w naszą biologię.
Mnie trudno się wypowiadać w tym zakresie, gdyż urodziłam nie z brzucha, a z serducha. A taki poród to zupełnie inne bólowe doznania. Choć macierzyństwo chyba nie różni się wcale.
Dorota Natura Życia

Z bólu zgięta w pół biegniesz do łazienki, by boleśnie wysikać kilka kropelek, choć wydawało Ci się, że w pęcherzu napiera kilka litrów moczu.
Ból, pieczenie, krew w moczu, czasami ciemny, mętny i cuchnący mocz, obolałość i zmęczenie. Faza ostra zapalenia pęcherza. Znasz? Doświadczyłaś?

Prawie 20 lat temu przez 8 miesięcy walczyłam z nawracającą infekcją pęcherza. Coraz silniejsze antybiotyki, coraz gorsze dolegliwości żołądkowe, coraz większa frustracja z powodu cierpienia. Antybiotyk pomagał w czasie stosowania. Tydzień po odstawieniu bakterie rozpoczynały swój taniec.

Moja pierwsza wizyta (rok 1998) u lekarza medycyny chińskiej wprawiła mnie w osłupienie. Z podanej diagnozy zrozumiałam tylko nazwy narządów i jedynie nerki potrafiłam powiązać z pęcherzem. Pozostałe informacje były dla mnie … „chińszczyzną”. Lekarz powiedział: „Powodów jest kilka. Pierwszy to Niedobór Yang Nerek”. Nie zważając na moje otwierające się ze zdumienia oczy kontynuował: „za dużo Wilgoci, Niedobór Qi Śledziony, Niedobór Qi Obronnego i Przetrwały Patogen. Do tego Zastój Qi Serca i Wątroby”. Wspomniał jeszcze coś o Potrójnym Ogrzewaczu, ale to już mnie zupełnie przerosło.
Zresztą, było mi wszystko jedno. Cierpiałam tak, że bez szmerania przyjęłam zioła, masaż bańką i akupunkturę. Kuracja trwała dwa miesiące i od tamtej pory nigdy już nie doświadczyłam ostrego ataku zapalenia pęcherza moczowego.

Nauczyłam się reagować na niewielkie oznaki pęcherzowego tsunami. I nigdy już do niego nie dopuściłam. Praca, którą wtedy rozpoczęłam nigdy się nie skończyła i nie skończy, póki żyję. Dlaczego? Bo dbam o swoją energię obronną, czyli układ odpornościowy, odżywiam się w sposób, który mnie wspiera, rozładowuję skutki stresu.

Jak jednak pomóc komuś, kto właśnie doświadcza ataku bólu sikając żyletkami.
Podam sposoby ziołowe jako główne sposoby poradzenia sobie z chorobą. Pamiętać jednak warto, że ważne jest jedzenie, temperatura otoczenia, odpoczynek.
Jeśli chodzi o zioła, to nie ma jednej cudownej receptury, która rozwiąże ten problem. Bowiem w zależności od konstytucji człowieka będziemy komponować mieszanki, które w danym momencie u danej osoby zadziałają dobrze.

Na jakich ziołach będziemy bazować? Po pierwsze głównie zachodnich. Opieram się na recepturach Jeremy’iego Ross’a*. Znajdziesz je w jego książce „Die Rezepturen”, którą możesz kupić tutaj
Opis i komentarze do receptur pochodzą z rocznego kursu „Połączenie zachodniego ziołolecznictwa, medycyny chińskiej i fitofarmakologii”, który właśnie ukończyłam.
Prawa autorskie receptur  należą do Jeremy’iego Ross’a.

Do ziół tradycyjnie stosowanych w stanach zapalnych pęcherza moczowego należą: …
I teraz należałoby zrobić podział przyczyn stanu chorobowego i dobrać do tego zioła.
Podam tylko fragment tabeli w zakresie usuwania przetrwałego patogenu (czyli usuwanie bakterii, które uchowały się podczas ataku antybiotykami, zostały te najsilniejsze, które tylko czekają na nasze osłabienie, żeby ponownie zaatakować).
Należą do nich między innymi: żywotnik, pietruszka, tymianek, pokrzywa zwyczajna, seler, łopian, mącznica, jeżówka, gorzknik, babka, nawłoć, fiołek i mniszek.

Przejdźmy do receptur. Podam 3 receptury opracowane przez Jeremy’iego z opisem zastosowania. Celowo nie podaję formy ziół, dawkowania i czasu stosowania, gdyż w celu wyboru właściwej receptury (bardzo często z modyfikacjami) należy wybrać się do specjalisty.
Praca na takich recepturach wymaga bardzo indywidualnego podejścia, gdyż usuwamy nie tylko obecne objawy, ale pracujemy również nad konstytucją człowieka, by zapalenie pęcherza nie nawracało.
Poza tym cześć ziół zawiera w swoich opisach przeciwwskazania, które należy brać pod uwagę przed zastosowaniem receptury.

Dwie pierwsze receptury są na fazę ostrą, trzecia na fazę remisji choroby. Warto pamiętać, że po ustąpieniu objawów fazy ostrej kontynuujemy leczenie.

Receptura „Prawoślaz 4”
Przeznaczona na zapalenie pęcherza moczowego z łagodnym odczuciem pieczenie przy oddawaniu moczu, z lekką infekcją. Rozpoznaniem z punktu widzenia medycyny chińskiej jest tutaj: Gorąca Wilgoć PM z odczuciem popołudniowego gorąca.
Skład mieszanki:

  1. Prawoślaz
  2. Perz
  3. Znamiona kukurydzy
  4. Babka
  5. Fiołek trójbarwny
  6. Mącznica

Receptura „Mącznica 4”
Przeznaczona na nawracające infekcje po kuracjach antybiotykami. Czyli przy zmniejszonej odporności na infekcje, np. pęcherza moczowego.

  1. Mącznica
  2. Jałowiec
  3. Jeżówka
  4. Gorzknik kanadyjski
  5. Tymianek
  6. Żywotnik
  7. Imbir

Receptura „Traganek 8”
Przeznaczona na nawracające infekcje po kuracjach antybiotykami. Czyli przy zmniejszonej odporności na infekcje, ale też wyczerpanie, osłabienie trawienia i oddychania. Przeznaczona na fazę remisji.

  1. Traganek
  2. Lukrecja
  3. Palma sabałowa
  4. Fiołek trójbarwny
  5. Jałowiec
  6. Tymianek
  7. Żywotnik
  8. Arcydzięgiel litwor

Po co pisać o tych recepturach, skoro nie można ich samemu zastosować?

Będąc w fazie ostrej zapalenia pęcherza należy pójść do lekarza. Czy będzie to lekarz medycyny konwencjonalnej czy chińskiej, wybór należy do chorego. Mnie antybiotyki pomagały na chwilę. Infekcje nawracały, a ja słabłam.

Tym artykułem chcę pokazać, że mamy wybór. Ziołolecznictwo to nie popijanie ziółek. To równoważna gałąź medycyny i sposobów radzenia sobie z chorobami. Zioła zawierają substancje lecznicze i należy podchodzić do nich tak, jak do leków. Mają swoje przeciwskazania i zastosowania.

Przecież opisy leków również są dostępne, a przecież nie idziemy do apteki nie prosimy o antybiotyk na infekcję. Na to potrzebujemy recepty. Preparaty bez recepty pomogą nam zapobiegać i będą nas wspierać. Jednak nie w fazie ostrej.

Na szczęście zioła nie są na receptę. Jednak to wymaga od nas świadomego stosowania ziół, by niewłaściwym ich doborem, sobie nie zaszkodzić.

I jeszcze tylko uwaga na temat zimna i kąpieli zimą, czyli morsowania. Z punktu widzenia medycyny chińskiej osoby wychłodzone, niedoborowe zarówno w obszarze Nerek, Śledziony, energii obronnej, czyli Wei Qi powinny takich kąpieli unikać. Mogą pogłębić problem, który z objawu, jakim jest zapalenie pęcherza, może przerodzić się w znacznie poważniejsze kłopoty ze zdrowiem. Jeśli więc na sam widok zimnej wody się trzęsiesz, szybko sinieją Ci ustach i bledniesz, masz zimne stopy i dłonie, wolisz ciepłe napoje i pokarmy, czujesz, że jesteś raczej chłodna i lubisz ciepłe miejsca, masz nawracające infekcje pęcherza moczowego, to odradzałabym morsowanie. Oczywiście dopóki nie odbudujesz swojej konstytucji. Co jest możliwe, choć wymaga czasu i cierpliwości.

Zdrowych i ciepłych nerek życzę i zapraszam na warsztaty „Zdrowe nerki i nadnercza”.
Dorota Natura Życia

*Jeremy Ross – jest botanikiem, lekarzem medycyny chińskiej wykwalifikowanym zarówno w zakresie ziołolecznictwa, jak i akupunktury. Jest fitoterapeutą i od kilkudziesięciu lat prowadzi swoją praktykę w oparciu o zioła zachodnie. Prowadzi prace badawcze, których wyniki opisał w książkach. Opracował spójny i bardzo przejrzysty system diagnozowania i układania receptur wiążących zioła zachodnie z medycyną chińską.
Po więcej informacji odsyłam na jego stronę.

Tym razem opiszę działanie zapobiegawcze krwawnika. Wystarczy przygotować napar i … już. Metoda zapobiegania gotowa. Proste? Proste!
Ale uwaga, uwaga. To ma być napar, ewentualnie wyciąg wodny,  bo odwar działa, jako zioło trawienne.
Kiedy zaczynamy pić krwawnik? Całą jesień. Czyli pijemy już teraz i kontynuujemy do samej zimy. Statystyki pokazują, że w grudniu i styczniu jest najwięcej przypadków grypy.

Napar nie musi być mocny. Wystarczy ½ łyżeczki na szklankę wody, ale można i 1 ½ łyżeczki na pół kuba wody. Zależy od osoby. Dziecko raczej nie przełknie mocnego naparu.
Dla małego dziecka, zamiast krwawnika, zastosujemy hyzop lub tymianek i do tego odrobinę miodu dla posłodzenia. Jest szansa, że wypije 🙂
Starszemu dziecku możemy spróbować podać ¼ łyżeczki krwawnika.
Jeśli dziecko pije już rumianek czy miętę, to do tego można dodawać trochę krwawnika. Na początku w bardzo dużym rozcieńczeniu i z dodatkiem miodu i stopniowo zwiększać, aż dziecko przyzwyczai się do smaku.
Jeżeli dziecko nie pije ziołowych herbatek, to można zacząć podawać tymiankową ¼ kubeczka 2 x dziennie. I z czasem zacząć dodawać dziecku do tej tymiankowej herbatki niewielkie ilości krwawnika.

Krwawnik ma być ciepły, ale nie gorący. Można dodać plasterek imbiru, jeśli dziecko jest zmarzlakiem. To je rozgrzeje. Można dodać odrobinę miodu.

Parząc zioła pamiętajmy, że w celu przygotowania naparu potrzebujemy wrzątku, czyli gotującej się wody. Jeżeli wsypiemy zioła do zimnego kubka i zalejemy wrzątkiem, to woda szybko straci temperaturę. Warto więc kubek rozgrzać przed parzeniem ziół. Krwawnik potrzebuje 10-15 minut naparzania we wrzątku. Ale uwaga, w celach zapobiegawczych podajemy ciepły napar.

O zastosowaniu krwawnika w razie gorączki pisałam tutaj.
I o tym, jak poradzić sobie z przetrwałym patogenem, czyli tymi bakteriami, które przeżyły starcie z antybiotykiem i przyczaiły się czekając na nasze osłabienie napisałam tutaj.

Jeszcze słowo o samym surowcu. Jeśli kupujemy w sklepie zielarskim, to nie mamy wpływu na to, co w paczce znajdziemy. Jeśli jednak sami zbieramy, to wybierajmy kwiaty i liście (z przewagą kwiatów) i nie dodawajmy łodyżek.

Komplet materiałów i filmów kursu „Życie bez antybiotyków” znajdziesz na Platformie Natura Życia.
Korzystaj śmiało z Platformy Natura Życia.

Życzę pozostania na etapie zapobiegania 🙂 i niech moc ziół zawsze jest z Tobą!
Dorota Grądzka Natura Życia

Ziołowych i zdrowotnych audycji radiowych ciąg dalszy. W każdy poniedziałek po 18, razem z Hanią Wilczyńską-Toczko rozmawiamy o tym, jak dbać o zdrowie korzystając z dobrodziejstw zielonej apteki. Spacerując po łąkach obserwujemy otaczającą nas przyrodę, uśmiechamy się do przechodzących ludzi i dzielimy się sposobami na zachowanie zdrowia i dobrego samopoczucia.
Każda audycja trwa około 10 minut.

  1. Leki z zielonej apteki: kasztany pomogą w walce z żylakami
    Kasztany służą nie tylko do robienia ludzików, ale świetnie działają przy zapobieganiu żylakom. O zbawiennych właściwościach kasztanów rozmawiały
  2. Leki z zielonej apteki
    W audycji była mowa o królu września, czyli o ziemniaku. Można z niego wyczarowywać przeróżne potrawy, ale ziemniak działa też zbawiennie przy problemach z… hemoroidami.
  3. Leki z zielonej apteki: jak naturalnie walczyć z melancholią
    Jak zapobiegać depresji i jak walczyć z przedłużającą się melancholią? Dlaczego konieczne jest otaczanie się pozytywnymi ludźmi i po raz kolejny, dlaczego warto używać nalewek z dziurawca?
  4. Leki z zielonej apteki: jak dbać o prawidłową pracę jelit
    Odcinek poświęcony był pracy jelit. Dlaczego tak ważne jest to, co jemy i jak powinien wyglądać prawidłowy stolec?
  1. Leki z zielonej apteki: nawłoć, mimoza, babka szerokolistna i dzika róża
    Czym różni się nawłoć od mimozy? Jakie są właściwości babki szerokolistnej i dzikiej róży? O tym w audycji Leki z zielonej apteki.
  1. Leki z zielonej apteki: z miłości do wątroby
    Ten odcinek poświęcony był wątrobie. Jaka jest jej funkcja, jak o nią dbać i jakie są zioła wspomagają pracę wątroby.
  1. Leki z zielonej apteki: słona woda zdrowia doda
    Dlaczego warto kąpać się w morzu co rano? I dlaczego renesans przeżywa roślina o nazwie geranium?
  1. Leki z zielonej apteki: suszony dziurawiec na depresję
    Ta audycja była poświęcona suszeniu dziurawca, który ma własności przeciwdepresyjne – jak znalazł przed nadchodzącą jesienią.
  1. Leki z zielonej apteki: hartowanie dzieci przed powrotem do szkoły, stawianie baniek i woskowanie uszu
    Warto przygotować latem nie tylko odporność dziecka, zdrowie, odpowiednią apteczkę oraz swoje umiejętności – stawianie baniek czy świecowanie uszu.
  1. Leki z zielonej apteki: olej z dziurawca na kręgosłup
    W tym odcinku mowa była o maceracie z oleju z dziurawca stosowanego do wcierania w kręgi kręgosłupa. Natomiast w bolące stawy można wcierać kwas mrówkowy.
  1. Leki z zielonej apteki: nalewki lecznicze na różne przypadłości
    Tym razem rozmawiałyśmy o nalewkach leczniczych. Nalewka orzechowa dobra jest na układ pokarmowy, nalewka z bnieca białego pomaga przy chorobach autoimmunologicznych, nalewka …
  1. Leki z zielonej apteki: Rumianek bezpromieniowy na pasożyty
    Rumianek bezpromieniowy w lipcu kwitnie na potęgę, a to dobre ziółko antypasożytnicze. Działa nie tylko na pasożyty wewnętrzne, ale też na te na skórze (np. roztocza, drożdżaki).

Miłego słuchania i zdrowia życzę 🙂
Dorota Natura Życia

Basia napisała: „Pani droga, jest takie zapotrzebowanie na artykuł o kasztanach, żołędziach i buczynowych owocach, może z okazji jesieni mogłoby coś takiego powstać? Albo jaki filmik kasztanowy chociaż? Pięknie pozdrawiam z centrum czyszczenia domu z gluta 🙂 Prosimy (ja z ludnością) 🙂 🙂 „

I teraz będzie o kasztanach.

Kasztan, jaki jest każdy widzi. A nawet zbiera. Wkłada do kieszeni 7 sztuk i w czasie kataru przekłada po jednym dziennie do drugiej kieszeni. Po 7 dniach nie ma kataru. Taką to moc ten kasztan ma. To w kwestii gluta, z którym Basia walczy.

Robiłam ludziki i zwierzątka z kasztanów. Któż nie? Stały na półce, póki nie wyschły, a wykałaczki same nie wypadły, czapeczki spadały i tyle było po kasztankach.

Mam do kasztanów sentyment. Taki z dzieciństwa. Jednak dzisiaj nie tylko nasiona kasztanowca cieszą się moim zainteresowaniem. Dla zielarza cenne są również liście i kwiaty, gałązki i kora oraz całe owoce (czyli brązowe nasionka w zielonych ubrankach) jeszcze takie niedojrzałe.

W mojej okolicy rośnie kilka kasztanów. Kiedyś zrobiłam z nich bigos. Taki według przepisu Inez Rogozińskiej. Znajdziesz go tutaj. Jeśli masz żylaki lub już pojawiają się pajączki, to warto mieć taki bigos w swojej apteczce.

Innym razem zrobiłam intrakt na świeżych, niedojrzałych owocach. Z piciem wyciągów z kasztanowca należy uważać, żeby nie doprowadzić do wymiotów (jeden z objawów przedawkowania).

Dzisiaj mam ususzony kwiat do herbatki, która sprawdza się w profilaktyce chorób żylnych.

Mnóstwo ciekawych informacji o wykorzystaniu kasztanów znajdziesz na stronie dr Henryka Różańskiego tutaj.

Dla zachęty fragment tekstu doktora:

„Wyciągi z niedojrzałych owoców i dojrzałych nasion służą do leczenia obrzęków pooperacyjnych, pourazowych, zaburzeń krążenia żylnego kończyn i mózgu, żylaków kończyn i odbytu (hemoroidów). Podawane są w przypadku udaru, obrzęku mózgu, w stanach zapalnych żył, przy zakrzepach, zawałach, w profilaktyce zakrzepicy. Wyciągi z owoców i nasion zmniejszają przepuszczalność ścian naczyń, przywracają elastyczność naczyniom krwionośnym, poprawiają krążenie obwodowe, mózgowe i wieńcowe. Usprawniają krążenie krwi w skórze. Przyśpieszają resorpcję płynów surowiczych w miejscu obrzęku. Hamują stan zapalny oraz odczyn alergiczny.”

Jeszcze kasztany spadają nam na głowy. Wykorzystaj te jesienne prezenty i zadbaj o swoje nogi i d… (hemoroidy znaczy) 😉

Choroby stawów dokuczają wielu ludziom. Czy to w wyniku urazów, zwyrodnień czy zapaleń. Leczenie farmakologiczne obciążone skutkami ubocznymi (sterydy, niesteroidowe leki przeciwzapalne, blokady, operacje) wymaga wsparcia o tak ważne elementy, jak odżywianie, ruch, suplementacja i leczenie ziołowe. Czy mamy gwarancję na całkowite wyleczenie? Nie. Mamy szansę na życie bez bólu. Dodam, że zwrócenie uwagi na jedzenie, ruch i pozytywny stosunek do życia, przyniesie korzyści nie tylko stawom.

Po raz kolejny spotykamy się z Robertem Anuszkiewiczem, który tym razem pisze o wodzie, jedzeniu i ziołach, które wspierają nasze stawy. Przeczytaj, co ma do powiedzenia praktyk, który pomógł nie tylko sobie. Wiele osób zawdzięcza mu życie bez bólu w stawach.

„Zacznę od tego, że nie ma jednego środka, który załatwi sprawę chorych stawów. Jest jednak kilka elementów, na które warto, a nawet trzeba zwrócić uwagę.
Przede wszystkim woda.
Z rana po przebudzeniu pijemy wodę o wysokiej zawartości minerałów. Ale tylko z rana. W ciągu dnia pijemy wodę źródlaną lub kranową.
Dlaczego? Dlatego że w ciągu nocy tracimy znaczną ilość minerałów i o poranku należy tę ilość uzupełnić. Braki wody to słabe krążenie, kiepskie nawodnienie mięśni, zachwiana gospodarka elektrolitowa. Niedobory wody i minerałów konsekwentnie prowadzą do poważnych uszkodzeń.

Kolagen, ależ kontrowersyjny temat. Sam testowałem kolagen na sobie.  Znam wiele opracować, w których możemy przeczytać o wchłanianiu czy braku wchłanianiu kolagenu z przewodu pokarmowego. Nie zważając na to, co piszą, postanowiłem wypróbować. Najpierw zrobiłem tak, jak sugerowali producenci i tutaj nie osiągnąłem nic. Żadnej różnicy w dolegliwościach nie odnotowałem.  Ale nie złożyłem broni i stworzyłem pierwszy mix składający się z:

  • kolagenu (10 g),
  • dzikiej róży (łyżeczka),
  • majeranku (łyżeczka),
  • zmielonego sezamu i lnu (po 1 łyżeczce),
  • 300 ml kefiru,
  • 1 łyżeczce oleju sezamowego i lnianego,
  • plus witamina B complex.

I…zadziałało.  Ale odkryłem jeszcze jedną zależność. Jeśli wypijemy ową miksturę i po około 20 minutach urządzimy sobie dawkę ruchu: od spaceru, przejażdżki rowerem, aerobiku to wtedy mamy szansę na dzień owocujący w elastyczne stawy. Polecam przetestować. Wydatek niewielki.

Suszone owoce. Wspaniałość na stawy płynąca z bogatej zawartości skumulowanych minerałów i wapnia roślinnego, które bogato w nich występują.  O jakich owocach mowa:

  • gruszki,
  • jabłka,
  • morele,
  • rodzynki,
  • śliwki.

Jak je spożywać? Najprostszy i najbardziej bezpieczny (biorę pod uwagę ludzi, którzy mają problemy trawienne) to zmiksować z kefirem, maślanką, sokiem i dodatkiem olejów, a także kolagenu.  Sam wożę zawsze w torbie jeden pojemnik z mieszanką suszonych owoców, które wspaniale zastępują posiłki i długo pozostają świeże. Warto je wrzucić do stałego menu.
Wątroba. O powiązaniu chorób stawów z tym organem napisano już wiele, ale dorzucę swoje grosze. Od czasu do czasu warto zafundować sobie dni warzywno-olejowe. Głównie chodzi właśnie o usprawnienie, oczyszczenie pracy wątroby, jaki usprawnienie pracy jelit. Takie postępowanie niesie ze sobą wiele innych pozytywów jakimi są np. polepszenie metabolizmu, odtoksycznienie, tzw.  zrestartowanie układu trawiennego. Osoby z RZS często mają chora wątrobę i zaburzone czynniki genetyczne funkcjonowania układu kostnego. Takie osoby powinny głównie skupić się na usprawnieniu pracy układu trawiennego.

Ostropest, rozmaryn, imbir, kurkuma powinny częściej gościć w naszym pożywieniu.
Natomiast do picia polecam następującą mieszankę:

  1. siedmiopalecznik,
  2. ostrożeń warzywny,
  3. uczep trójlistkowy,
  4. borówka czarna (liść)

Zmieszać w proporcjach 2:2:1:1. Czas trwania kuracji to 3 miesiące.
Dawka 1 łyżka na 0,5 l wody, wypijamy 3 razy dziennie przed posiłkami.

Czego unikamy?

  • stresu,
  •  alkoholu
  • i papierosów.

A poza tym:

  • nie przejadamy się,
  • nie „nakładamy” posiłków na siebie, czyli nie podjadamy pomiędzy posiłkami.
  • jeśli jesz mięso, to zjadaj maksymalnie 150 g w porcji
  • warto przyprawiać mięsa majerankiem, tymiankiem i kminkiem.

Można te zioła zmielić, zmieszać i trzymać w słoiczku. Nie za duże porcje, żeby przyprawa nie wietrzała. Skonstruuj dietę na miarę swoich potrzeb, ale jednocześnie taką, która da radość wspierając Cię w walce z przeciwnikiem, jakim są choroby układu kostnego. „

Planuję, co najmniej jeszcze jeden wpis. Dotyczący ruchu, treningów dla stawowców. Robert ćwiczy codziennie. Dla utrzymania ruchomości stawów i życia bez bólu (na ile to tylko możliwe) niezbędny jest nawyk ruchowego wspierania stawów.

Jeśli chcesz sięgnąć do poprzednich wpisów na temat stawów, to tu są linki

Pogotowie stawowe część 2
Pogotowie stawowe część 3 
I artykuł „Co zapalenie stawów mówi o Tobie”
Zdrowych stawów i życia bez bólu życzę
Dorota Natura życia

Od miesiąca prowadzę grupę „Uważni, Spokojni i Zdrowi”. Jesteśmy w czwartym tygodniu naszego wspólnego bycia w uważności.
Pochylamy się dzisiaj nad takim zdaniem:

„Ufam (buduję zaufanie do siebie i do moich uczuć, biorę odpowiedzialność za bycie sobą, nie naśladuję nikogo, nawet największych mistrzów)”.

„Mamo, jest mi za ciepło”
„Nie. Jest zimno. Włóż ten sweter”

Znasz? Co dziecko słyszy? Co Ty, jako dziecko słyszałaś/ słyszałeś?
To, co czujesz nie jest prawdą. Ja wiem lepiej.
Dziecko traci zaufanie do własnych odczuć. Tak, na poziomie ciepło-zimno również. Na poziomie głodny-najedzony. Na poziomie … na wielu poziomach.
Stopniowo uczy się, że inni wiedzą lepiej. Na początku dorośli. Później inni dorośli, ale dziecko jest również staje się dorosłe. I ufa innym „dorosłym”, ale nie sobie.

Piszę to na poziomie odczuwania, a nie faktów. Odnoszę się do tego, co czułaś/ czułeś. A jednak mówiono Ci (często z dobrymi intencjami), że jest inaczej, niż Ty czujesz.
Konsternacja. Skoro tak, to nie mam już odpowiedzialności za bycie sobą. Ci mają, co wiedzą więcej o moich odczuciach.
Skąd wziąć tę ufność do siebie? Do odczuć, do intuicji.

Mój proces budowania zaufania do siebie trwał lata. Skuteczny proces „wychowywania” do nie ufania własnym odczuciom zakończył się „sukcesem”. Jednak w powiązaniu z tym, czego doświadczyłam powiązało się to również z brakiem zaufania do innych. I to był mój punkt startowy. Brak autorytetów.

Dzisiaj już wiem, że jedynym moim mistrzem jestem ja sama. Mam w sobie odpowiedzi na każde moje pytanie, choć czasami jeszcze tych odpowiedzi nie znam. I ufam, że nie ma rzeczy niemożliwych, a życie jest piękne ❤️

Dlaczego o tym piszę? Bo zaufanie do siebie pozwala mi żyć w zdrowiu. Skoro podejmuję decyzje w zgodzie ze sobą, to nie robię sobie wyrzutów, nie czuję żalu. Wypełnia mnie spokój. I dzięki temu mój układ pokarmowy i odpornościowy działają w harmonii.

Komplet materiałów i filmów kursu „Życie bez antybiotyków” znajdziesz na Platformie Natura Życia.
Korzystaj śmiało z Platformy Natura Życia.

Niech moc ziół zawsze jest z Tobą!
Dorota Natura Życia

Nawłoć – jest rośliną moczopędną i oczyszczającą (odtruwającą) organizm. Do celów leczniczych i kosmetycznych można zastosować dwa gatunku nawłoci: nawłoć pospolitą i nawłoć kanadyjską. Zawarte w nawłoci związki wiążą się z toksynami i czynią je łatwo rozpuszczalnymi w wodzie. Dzięki temu mogą być usunięte z organizmu wraz z moczem i potem. Nawłoć zwiększa filtrację w kłębuszkach nerkowych, dzięki czemu nasze nerki pracują sprawniej.  Ta żółto kwitnąca roślina działa przeciwzapalnie, przeciwwysiękowo i rozkurczowo. Jeżeli dokuczają obrzęki nóg związane z zaburzeniami krążenia lub cierpimy na zapalenie pęczerza, czy kamienie w nerkach, to nawłoć będzie naszym silnym sprzymierzeńcem.

Powyższe właściwości nawłoci są  raczej znane. Nie wszyscy jednak wiedzą, że nawłoć potrafi złagodzić kaszel, szczególnie w powiązaniu z tymiankiem oraz pomoże nam w leczeniu reumatyzmu i artretyzmu.

Dodatkowo warto wykorzystać nawłoć do wspierania naszej skóry. Szczególnie wtedy, gdy mamy nadmiernie rozszerzone pory, za dużo sebum a nawet powiększone naczynka krwionośne. Mówi o tym Marta Rempelewicz z DLA Kosmetyki. Możesz posłuchać jej tutaj. Dodatkowo taki napar zadziała antyseptyczne, przeciwzapalnie, osuszająco i ściągająco.

Dr Henryk Różański poleca napar z ziela lub wyciąg alkoholowy.
Napar sporządzamy z 1 łyżki ziela na 1 szklankę wrzącej wody. Pijemy 2 szklanki dziennie.
Wyciąg alkoholowy sporządzamy ze świeżego lub suchego ziela: 100 g rozdrobnionej rośliny kwitnącej należy zalać 400 ml gorącego alkoholu 40%, wytrawiać 14 dni, a następnie przefiltrować. Zażywać 3 razy dziennie po 5-10 ml lub 1 raz dziennie mały kieliszeczek.
Warto zrobić również wyciąg z nawłoci na winie, gdyż wzmocni nasze naczynia krwionośne, będzie przeciwdziałać nadciśnieniu i przeciwmiażdżycowo, do tego poprawi trawienie i krążenie wieńcowe. Winko takie pomoże  oczyścić krew i zadziała moczopędnie).
Jak wykonać? 100 g świeżego lub suchego ziela zalać 450 ml ciepłego wina wytrawnego czerwonego, dodać 50 ml wódki czystej 40%, odstawić na 2 tygodnie, przecedzić. Pić po 30-50 ml 1 raz dziennie.

Zrobiłam takie winko. Nie spodziewaj się koneserskich walorów smakowych. Jest bardzo gorzkie. Moja koleżanka twierdzi, że do jego picia przyda się jednocześnie spluwaczka 😉

Wskazania do stosowania nawłoci: stany zapalne i infekcje układu moczowego i płciowego, kamica moczowa, choroby metaboliczne i z autoagresji immunologicznej (reumatyczne, toczeń, trądziki, łuszczyca), kuracje odtruwające, otyłość, cukrzyca, nadciśnienie, niewydolność krążenia, nieżyty przewodu pokarmowego.

Dawno temu sok z nawłoci i maść na świeżym zielu z masłem stosowano w leczeniu wyprysków, ran i oparzeń. Nie zawadzi spróbować i w naszych czasach, jeżeli pojawi się taka potrzeba. Nawłoci rośnie tak dużo i jest powszechnie rozpoznawalna. Nie ma więc obawy, że pomylimy ją z inną rośliną.

Warto wiedzieć, że osoby którym dokucza zimno powinny uważać z ilością wypijanych preparatów z nawłoci. Dlaczego? Zioło to ma naturę zimną, czyli będzie nas dodatkowo wychładzać. Jeżeli zależy nam na skorzystaniu ze związków zawartych właśnie w nawłoci, to warto łączyć ją z innymi ziołam, które zmienią temperaturę całej ziołowej kompozycji.

Rośliną o podobnym działaniu jest mącznica lekarska. Oba zioła działają przeciwzapalnie i bakteriobójczo. Pomagają usunąć nadmiar śluzu z organizmu i działają ściągająco. Mają zastosowanie w leczeniu układu moczowego.
Jednak nawłoć ma większe zastosowanie, jako środek moczopędny przy obrzękach i przy usuwaniu kamieni z nerek. Natomiast mącznica działa silniej przeciwbakteryjnie podczas infekcji układu moczowo-płciowego i jest mocniejszym środkiem hamującym krwiomocz.

Dodam jeszcze, że częstym błędem jest zażywanie preparatów z mącznicy lekarskiej przy jednoczesnym zakwaszaniu moczu. Z uwagi na zawartość arbutyny, mocz powinien mieć odczyn w kierunku zasadowego, gdyż dopiero w takich warunkach substancje czynne rośliny mają szansę pomóc nam w dolegliwości.

Artykuł napisałam w oparciu o  materiały ze szkoleń u dr Henryka Różańskiego i Jeremy’iego Ross’a.
Zdrowia Ci życzę i podziwiania tej pięknej rośliny, zamiast stosowania jej w problemach zdrowotnych 🙂
Dorota Natura Życia