Majówkę spędziłam na Roztoczu w gościnnych progach Jagi i Leszka Olinkiewicz („Dzikie Roztocze”). Zamieszkałam w kamperku ustawionym w sadzie. Wkoło mnie sama, czysta przyroda.

Zapraszam na fotograficzną relację z tej ziołowej podróży. Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa.

Leszek „wybudował” dla mnie toaletę. To taka sławojka (dziura w ziemi, drewniane siedzisko nawet z sedesem 🙂  i wiadro z trocinami). I zamiast drewnianej chatki jest namiot. Bardzo praktyczne.
Żyłam po swojemu wstając, jak zwykle o świcie, gotując dla siebie z tego co zebrałam i przywiozłam. I choć pogoda była w kratkę, to dzięki temu miałam również czas na poczytanie książek i zamyślanie się. Bawiłam się również zdjęciami, co widać poniżej.

Zachwyciła mnie ogromna łąka mniszków. Były ich tam tysiące. Niestety padał deszcz i były mokre, więc nie zbierałam ich do przetworzenia. Zebrałam tylko trochę i zjadłam na obiad w cieście naleśnikowym.

Oprócz mniszków w cieście przygotowałam również pączki kwiatowe czereśni i pączki mniszków. Wszystko to za inspiracją Gosi Kalemby-Drożdż, której wspaniałe przepisy znajdziecie na jej Rozkwiaszczonym Blogu.

Zioła lądowały również w herbatkach. Rano wychodząc do leśnej łazienki zabierałam dzbanek i po drodze wrzucałam do niego to, co się nawinęło 🙂 A to pokrzywę, bluszczyka kurdybanka, przetacznika, krwawnika, jasnotę, mniszka, kwiaty jabłoni, czereśni, przywrotnika, liście poziomki, wiązówki i wiele innych.

Razem z ziołami zdarzało mi się przynieść takich gości, tych z gatunku nieproszonych. Ponieważ „śmierdziałam” olejkami, to kleszcz właził mi do kosza z ziołami, który stawiałam na trawie. Sprytny jest. Na szczęście na stole miałam jaskrawo zielony obrus, a na kanapie pomarańczowy koc. Łatwo było kleszcza zauważyć i … sfotografować. O kleszczach i boreliozie będę mówić na zajęciach 20 maja w Gdyni. O tym, jak się przed kleszczami chronić, co zrobić, gdy już nas capnie i jak radzić sobie z chorobą, jeśli nas kleszcz zaraził boreliozą. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Wizja kleszcza mnie nie odstrasza i codziennie chodziłam po łąkach i krzaczorach wdychając rześkie powietrze i zbierając zioła. Oto efekty moich spacerów.


I choć po deszczu ziół nie zbierałam, to uwieczniałam na zdjęciach te „brylantowe” cuda. Tutaj przywrotnik pasterski.


To moje ulubione zdjęcie. Zafascynowała mnie fotografia makro i leżąc w mokrej trawie zrobiłam te zdjęcia. dodam, że wielkość tych kwiatuszków to kilka centymetrów (jeszcze, bo urosną).


Delikatność tych kwiatuszków mnie zachwyciła. To przetacznik ożankowy, choć bardziej podoba mi się nazwa łacińska tej grupy roślin, czyli Veronica.


Tutaj znajdziesz bluszczyka kurdybanka, pędy zarodnionośne skrzypu, pąki mniszka lekarskiego, jałowca, mrówki na pąkach kwiatowych jabłoni.


Nazbierałam również pokrzyw. Część posuszyłam, a z części zrobiłam sok. Wyszło tego 6 litrów. O pokrzywie pisałam tutaj.

A teraz zapraszam na pyszną kawę (świeżo mieloną) z dodatkiem żywicy waniliowej.
Do zobaczenia na ziołowych ścieżkach 🙂
Dorota Natura Życia

Za 3 dni ruszam w drogę. Łąki Roztocza czekają na mnie z bogactwem ziół. A w podróży nie mam swojej łazienki. Tak naprawdę, to w ogóle nie będę miała tym razem łazienki, tylko dół wykopany w ziemi i osłonięty namiotem. Mój układ nerwowy testowałam już w Indiach i Nepalu. Z wypróżnianiem problemów nie było.

20% ludzi ma problemy z zaparciami. Każdy z nas miał przynajmniej raz w życiu taki epizod. Często zdarza się, że nie możemy pozbyć się balastu w podróży. I o tym jest ten wpis – jak pomóc sobie w podróży z wypróżnieniem.

Skąd w ogóle bierze się problem zaparcia w podróży? Otóż układ nerwowy lubi stałe miejsce (najlepiej własne) i stałe pory. W podróży o to ciężko. Czyli nasz układ nerwowy buntuje się na brudne toalety, suche powietrze, np. w samolocie, które wysusza nasze śluzówki.

Jak pomóc sobie w podróży?
Po pierwsze, jeśli wiemy, że mamy taki problem, to przygotować się 2-3 dni wcześniej.

  1. Jeżeli siedzimy już w toalecie i nasze wysiłki idą na marne, to możemy 4-5 razy mocno się zginać przyciągając nogi do tułowia. Czasami pomaga.
  2. Drugi sposób to błonnik. Tylko jaki? Mamy dwa rodzaje:
    1. Rozpuszczalny – działa delikatnie drażniąco, jest wskazany w podróży, zawarty w owocach, w skórkach owoców (pektyny), czyli jabłka, gruszki.
    2. Nierozpuszczalny – w ziarnach, czyli produkty zbożowe, niestety jedzenie w podróży takich produktów może przynosić dyskomfort w postaci bólu brzucha i bólu przy wypróżnianiu, oczywiście on też jest korzystny, jednak część osób bardzo źle na niego reaguje.
      Czyli 2-3 dni przed podróżą jemy owoce i zabieramy je w podróż.
  1. I zdaje się najważniejsze – picie płynów, najlepiej wody, mogą być ziołowe, delikatne herbatki. Woda rozrzedza masy, a w powiązaniu z błonnikiem pozwala łatwiej zrobić kupę.
  2. Ruch! No ale kto po przyjeździe na miejsce idzie na rolki lub biegać 😉
  3. Probiotyki – z połączeniu z prebiotykami. Dobre bakterie są dla nas tak dobre, że pomagają w defekacji.
  4. Preparaty wspierające:
    1. Laktuloza, sorbitol – to są tzw. preparaty osmotycznie czynne, pomagają upłynnić kał i dzięki temu ułatwiają wypróżnianie.
    2. Senes, aloes, rzewień, kora kruszyny – zioła o działaniu wspomagającym pozbycie się balastu.
    3. Parafina, wosk, gliceryna, czyli poślizgowe 😉

Jest tylko małe ale – czas stosowania. Te wspomagacze nie mogą być stosowane przewlekle.

  • Zioła – długie stosowanie może doprowadzić do atonii jelit lub nawet ich uszkodzenia.
  • Poślizgowe upośledzają wchłanianie kwasów tłuszczowych i witamin rozpuszczalnych w tłuszczach.
  • Osmotyczne – wydają się najbezpieczniejsze, ale też nie przesadzałabym z ich stosowaniem.

Podsumowując:
Przygotowanie 2-3 dni wcześniej przed podróżą.
Błonnik rozpuszczalny plus woda.
I mimo wszystko choć trochę ruchu 🙂
Powodzenia w podróży w pozbyciu się balastu 🙂
Dorota Natura Życia

Uwielbiam pokrzywę za jej wszechstronność i siłę działania. Mało które ziółko potrafi postawić mnie tak do pionu w pochmurny i zimny poranek, jak ona.

Jakie jest jej działanie?

  1. Herbatki z ziela działają moczopędnie. Potrafią wypłukać z organizmu nadmiar chlorku sodu (odpowiedzialnego między innymi za obrzęki), mocznika i innych szkodliwych substancji. Utrudnia tworzenie kamieni w nerkach i hamuje stany zapalne.
  2. Czyści krew. Jeśli mamy problemy skórne, albo przeszliśmy zatrucie czy antybiotykoterapię lub borykamy się z chorobą reumatyczną, to pokrzywa na pewno nas wesprze w pozbyciu się pozostałości toksyn z krwi.
  3. Ma zdolności krwiotwórcze. Pomaga produkować więcej czerwonych krwinek i zwiększać zawartość hemoglobiny we krwi. Jeżeli mamy tendencję do nadmiernych krwawień, to dobrze wiedzieć, że pokrzywa potrafi je wyhamować.
  4. Dla tych z nas, którym skacze poziom cukru  i mają problemy z trawieniem, przyda się pokrzywa w ziołowych mieszankach. Pokrzywa potrafi obniżyć poziom glukozy we krwi. A do tego wspiera wchłanianie odżywczych substancji pokarmowych.
  5. Pokrzywa wzmacnia układ odpornościowy, czyli stajemy się mniej podatni na choroby.
  6. Ucieszą się na pewno zmarźlaki, szczególnie osoby, które stopy i dłonie są często zimne. Pokrzywa rozgrzewa, gdyż pobudza krążenie krwi.
  7. Pokrzywa ma zastosowanie również zewnętrzne. Letnia pokrzywa zawiera więcej krzemionki, dlatego dobrze robić z niej płukanki na włosy. Wzmacnia to cebulki włosowe i zapobiega przetłuszczaniu się włosów.
  8. Osoby mające problemy skórne (trądzik czy łojotok)  również powinny stosować wodę pokrzywową, gdyż poprawia ukrwienie skóry i dzięki temu skóra nie jest taka blada.

Ale pokrzywa ma jeszcze kłącza.

I związki w nich zawarte mogą zwiększyć skuteczność sportowych wysiłków. Okazuje się bowiem, że sterydy znajdziemy również  w roślinach.

U dr Henryka Różańskiego przeczytamy, że wyciągi z kłącza pokrzywy obniżają stężenie SHGB i hamują aromatazę. Co to oznacza w praktyce?

Dla mężczyzn – nie będzie wzrastać im poziom estrogenów (który mężczyzna chce, by urosły mu piersi?). Natomiast będzie powodować wzrost aktywności testosteronu. Jeżeli mężczyzna przesadzi z treningiem rowerowym, i to w dodatku na wąskim siodełku, to może nabawić się bólu, obrzęku, a nawet stanu zapalnego gruczołu krokowego. I znowu pokrzywa przyjdzie z pomocą.

Dla kobiet – preparaty z pokrzywy będą przydatne przy braku owulacji, anoreksji i niedokrwistości, uprawianiu sportów ekstremalnych, przewlekłych chorobach skóry, otyłości, cukrzycy, kamicy moczowej oraz stanie zapalnym układu moczowego. Poza tym przy chorobach włosów i paznokci, obniżonej odporności na infekcje, zatruciach oraz kuracjach odtruwających i odmładzających (regenerujące) i skłonności do krwotoków.

Wyciągi z podziemnych części pokrzywy działają przeciwzapalnie i podnoszą odporność organizmu.

Skąd taki dobroczynny wpływ kłączy i korzeni pokrzywy?

  1. Podnosi stężenie i aktywność testosteronu i jego metabolizm.
  2. Powoduje wzrost ilości czerwonych krwinek i hemoglobiny.
  3. Poprawia krążenie, dzięki czemu zapobiega obrzękom.
  4. Wspomaga eliminację zakwasów, po zwiększonym wysiłku, np. weszliśmy na Giewont 🙂
  5. Pokrzywa  zapobiega wysiękom i krwawym wybroczynom.

Jakie preparaty wybierać?

Najlepiej te, które oparte są na wyciągach z kłączy i korzeni, gdyż te ze sproszkowanego ziela pokrzywy są mało wartościowe.

Według dr Henryka Różańskiego: „ekstrakt z korzeni i kłączy pokrzywy daje efekt w dawce, co najmniej 600 mg/dobę, czyli 3 razy dziennie po 200 mg. Mniejsze dawki nie dają wyraźnych rezultatów. Dawka ekstraktu ponad 1 g dziennie powoduje dość często zaburzenia trawienne i alergie (zaczerwienie twarzy, obrzęk, świąd, złe samopoczucie).”

Osobiście lubię sok z pokrzywy. Działa na mnie najsilniej i namawiam do spróbowania. Wystarczy zebrać majową pokrzywę. Namoczyć w wodzie. Przepuścić przez wyciskarkę. Sok wyjdzie bardzo gęsty i treściwy. Wystarczy 1 łyżka soku na szklankę wody. Dodaj energii i podnosi libido.

Smacznego 🙂
Dorota Natura Życia

 

Wiosna przyszła, a wraz z nią plaga pajęczaków. Na samo hasło: kleszcz wzdragamy się i tracimy ochotę na wypad do lasu, czy łąkę. Niestety możemy spotkać go również na osiedlowym trawniku, czy w miejskim parku.

Jak wygląda kleszcz?
W internecie znajdziemy mnóstwo zdjęć, z których wynika, że kleszcze różnią się między sobą. Najczęściej spotykamy nimfy i kleszcze dorosłe (samce i samice). Najprościej mówiąc, różnią się wielkością. Nimfa jest drobniutka niczym łepek od szpilki i często nie jesteśmy w stanie je zauważyć. większy kleszcz raczej nie ujdzie naszej uwagi, o ile dokładnie się oglądamy po spacerze.

Mity
„Kleszcz skacze na nas z drzew” – mit. Kleszcze bytują na roślinach do 120 cm wysokości. Jeśli przeciskamy się przez krzaki, to jest szansa, że spadnie nam na głowę.

„Kleszcze żyją tylko w paprociach” – mit. Kleszcze mogą żyć zarówno w paprociach, jak i w innych roślinach. Widziałam ich sporo na źdźbłach trawy.

„Kleszcze przyciąga biały kolor” – mit. Kleszcza nie przyciągnie żaden kolor, bo po prostu ich nie widzi.

„Kleszcze żyją tylko w lasach” – mit. Tego amatora ciepłej krwi możemy spotkać w parku i własnym ogródku na działce.

Kiedy spodziewać się spotkania z kleszczem?
Od wiosny do jesieni. Jednak z powodu łagodnych zim, istnieje duże prawdopodobieństwo natknięcia się na niego przez cały rok. Największy wysyp rozpoczyna się, gdy temperatura wiosną zaczyna sięgać 7-10 stopni.

Jak się zabezpieczyć przed kleszczem?

  1. Ubrać się w sposób osłaniający nasze ciało. Nogawki spodni najlepiej włożyć w spodnie. Bawełniana koszulka, czapka lub chustka na głowę. Najlepiej w kolorach jasnych. Jeśli kleszcz zacznie po nas chodzić, to łatwiej go będzie zauważyć.
  2. Unikać siadania i kładzenia się na trawie. Tej przyjemności nie chcę sobie odbierać, więc staram się mieć ze sobą choćby dużą chustę i obowiązkowo repelent o odstraszającym zapachu.
  3. Podczas spaceru i zawsze po jego zakończeniu, należy się dokładnie obejrzeć. Ubranie zdjąć, wziąć prysznic i nawet wyszczotkować ciało i włosy. Raz znalazłam kleszcze w majtkach.
  4. I jeśli nie musimy, to nie pchajmy się w gęste krzaki.
  5. I oczywiście warto stosować preparaty odstraszające kleszcze. O tym niżej.

Dbajmy również o nasze czworonogi. One bardzo są narażone na inwazję kleszczy. Obejrzyjmy dokładnie sierść i skórę. Jeśli zwierzę jest bardzo kudłate, to prawdopodobnie kleszcz będzie jeszcze spacerował. Jeśli pies czy kot śpi z nami, to kleszcz łatwo może zdecydować się na wessanie w mniej owłosione ciało.

Aaaa, mam kleszcza i co teraz?
Im szybciej go wyjmiemy, tym lepiej. Idąc do lasu, czy na łąkę możemy wziąć ze sobą pęsetę lub specjalny chwytak do wyciągania kleszcza. Jeśli nie mamy przy sobie takich narzędzi, to wyciągamy kleszcza ręką zabezpieczoną rękawiczką lub chusteczką.
Postarajmy się nie wyciągać kleszcza gołymi rękami, a już na pewno nie rozgniatajmy kleszcza opitego krwią.
Miejsce po wyjęciu kleszcza dobrze jest zdezynfekować. Ja szukam glistnika lub wilczomlecza. Rozdrapuję miejsca ukąszenia i wcieram sok rośliny. Zostaje później brązowy ślad. Wolę jednak taką pamiątkę niż chorobę odkleszczową.

Jakie choroby może zafundować nam kleszcz?

  • boreliozę,
  • kleszczowe zapalnie opon mózgowych i mózgu (KZM)
  • oraz gorączki plamiste, babeszjozę i anaplazmozę.

Największą zapadalność na te choroby odnotowuje się na terenach województwa: podlaskiego, warmińsko – mazurskiego i dolnośląskiego.

Kiedy możemy się zarazić?
Po ukąszeniu przez zakażonego kleszcza, wirusy dostają się do krwioobiegu żywiciela już w momencie ukłucia, natomiast krętki – do 72h (najwięcej bakterii przenika po 24 godzinach żerowania).

Jakie objawy?

  • Przy zakażeniu krętkami – pojawia się rumień wędrujący (w 50 – 90% przypadków).
  • Przy gorączce plamistej – pojawia się rana ze strupem w miejscu ukłucia z towarzyszącym rumieniem i powiększeniem węzłów chłonnych.
  • Przy babeszjozie i anaplazmozie – występuje gorączka powyżej 38°C.

Czy i gdzie badać kleszcza?
Jeśli bardzo się denerwujemy, czy kleszcz nie zaraził nas którąś z chorób, to można wysłać go na badania do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni, ul. Powstania Styczniowego 9 B, na 6 piętrze znajduje się Zakład Parazytologii i tam można zbadać kleszcza pod kątem boleriozy.
Kleszcza kładziemy na wilgotny płatek kosmetyczny, wkładamy, np. do pudełka po zapałkach, w domu przekładamy do fiolki (może być pojemnik na mocz czy kał) i wysyłamy.

Jak zmniejszyć liczbę kleszczy w ogródku, czy na działce?

Przygotowujemy sproszkowane rośliny (mielimy je bardzo dokładnie). Mogą to być: suche łuski cebuli, wrotycz, bagno zwyczajne, kłącze tataraku, liście konopii siewnych. Takie proszki można rozpylać ręcznie rozsiewając je z wiatrem na rośliny, szczególnie w cienistych, wilgotnych miejscach. Można też użyć dmuchawy odkurzacza do liści. Zabieg powtarzać po deszczu albo co ok. 5 dni.

Jak przygotować odstraszać na kleszcze dla nas?

Warto wiedzieć, jakich zapachów kleszcz nie lubi. Czując od nas taki zapaszek przestajemy być dla niego (a właściwie dla niej) atrakcyjni.
Olejki odstraszające:

  • olejek z trawy cytrynowej (odstrasza także muchy i meszki)
  • olejek goździkowy
  • olejek patchouli (paczulowy)
  • olejek eukaliptusowy, a szczególnie olejek z eukaliptusa cytrynowego (inaczej nazywany olejkiem eukaliptusowym citronella lub cytrynowym
  • olejek lawendowy (odstrasza wiele owadów, pajęczaki, a nawet gryzonie)
  • olejek geranium
  • olejek bazyliowy
  • olejek kopru włoskiego
  • olejek tymiankowy
  • olejek rozmarynowy
  • olejek mięty pieprzowej
  • olejek cedrowy
  • olejek cynamonowy z liści (zabija larwy komarów, lecz lepiej nie stosować go na skórę, bo nawet odpowiednio rozcieńczony może ją podrażnić)
  • olejek cytrynowy i pomarańczowy (niestety olejki owoców cytrusowych mogą uczulać na słońcu, więc w lecie lepiej ich unikać).

Jak prosto wykonać taki preparat?

Wystarczy wziąć np. 95 ml oleju bazowego. Może to być olej winogronowy, jojoba, migdałowy czy słonecznikowy. I dodać do niego po 30 kropli 3-5 wybranych olejków.

Jeżeli chcemy wykonać preparat w aerozolu, to zamiast oleju bierzemy spirytus. Chodzi o to, żeby rozpuściły się olejki.

Jeśli zależy nam na odstraszaczu bez alkoholu, ale w sprayu, to mieszamy olejki z wodą. Tylko trzeba pamiętać, żeby przed użyciem bardzo silnie wstrząsnąć i zmieszać obie substancje.

Olejkowe BHP

Olejki eteryczne działają bardzo silnie na skórę i nigdy nie należy ich nakładać w postaci nierozcieńczonej bezpośrednio na skórę. Lepiej zrezygnować wtedy z olejków z owoców cytrusowych, które mogą zadziałać fotouczulająco. Dzieci, kobiety w ciąży również powinny unikać stosowania olejków.

Idąc na zioła powtarzam, jaka jestem niesmaczna i wgryzienie się we mnie grozi śmiercią. Do tego stosuję odstraszać i kleszcze trzymają się z daleka.

Przyjemności ze spacerów bez kleszczowego stresu życzę.
Dorota Natura Życia

Lubisz mnie słuchać? Kolejne spotkania radiowe ze mną i Hanią Wilczyńską-Toczko na antenie Radia Gdańsk.

1. Leki z zielonej apteki: Jak poprawić sobie samopoczucie na wiosnę?
Jak w naturalny sposób poprawić sobie samopoczucie i nastrój na wiosnę?
Dorota Grądzka proponuje masaż całego ciała miedzianą szczotką, picie naparu lub nalewki z dziurawca, przejście na lekką, odciążającą …

2. Leki z zielonej apteki: Co jest przyczyną migreny?
… pochodzi od kręgosłupa, czy zbyt ciasno noszone okulary?
Mocny ból głowy może być także związany z częstym zapaleniem zatok.
Dorota Grądzka mówiła o tzw. “babcinych” sposobach na bóle głowy: kompres ze …

3. Leki z zielonej apteki: Co wiemy o cholesterolu? Który to jest ten dobry?
W tym odcinku Dorota Grądzka i Hanna Wilczyńska-Toczko rozmawiały o cholesterolu. Dzieli się na ten „dobry” i „zły”. Według opracowań medycznych sprzed lat dopuszczalny poziom cholesterolu we krwi był znacznie …

4. Leki z zielonej apteki: Jak dbać o zęby? I dlaczego należy je myć już przed śniadaniem?
Ten odcinek poświęcony był zębom i bakteriom, które w jamie ustnej się pojawiają.
Dorota Grądzka radzi, że przed snem można sobie, a także dzieciom zaaplikować pół łyżeczki ksylitolu (wyciąg z kory brzozy) …

5. Leki z zielonej apteki: Rozmaryn to nie tylko przyprawa. Może być także składnikiem kosmetyków
Hanna Wilczyńska-Toczko rozmawiała z Dorotą Grądzką o właściwościach rozmarynu.
Już Elżbieta, córka Króla Władysława Łokietka robiła kosmetyczne preparaty na bazie rozmarynu – perfumy i tonik do przemywania …

6. Leki z zielonej apteki: Przed wiosną warto oczyścić wątrobę. Sprawdź, jak
Przed wiosną, po zimie warto oczyścić wątrobę. Dorota Grądzka poleca sposób łagodny, związany z odpowiednią dietą. I ważne, żeby podczas kuracji mieć drożne jelita i nerki. Przez 2, 3 tygodnie rezygnujemy …

7. Leki z zielonej apteki: O tym, co może powodować katar. Nie zawsze jest to wirus
Katary, infekcje i zatkane zatoki – to zmora wielu z nas związana z tą porą roku.
Dorota Grądzka w rozmowie z Hanną Wilczyńską-Toczko mówiła o rodzaju zatok i o tym jaka dieta sprzyja produkcji śluzu, …

Poniższy tekst napisałam 5 lat temu wstrząśnięta składem tabletek do kupienia bez recepty, które zobaczyłam u córki na biurku. Materiał wart przeczytania. Szczególnie, że na końcu podaję sposób unikania tego typu specyfików.

Statystyczny Polak w przypadku bólu gardła czy kataru idzie do apteki i prosi panią magister farmacji o coś na przeziębienie. Do dzisiaj uważałam, że nie dotyczy to mojej rodziny. W domu mamy wszystko, co potrzeba, by pomóc sobie w sposób naturalny. A jednak łatwiej wpakować do ust pastylkę. Dźgnęło mnie boleśnie. Zobaczyłam u mojej córki dwa blistry po środkach: na ból gardła i na przeziębienie. Były to Modafen Grip i Inovox Express. Dostępne w aptece bez recepty, i jak się okazuje może je kupić nawet dziecko (moja córka ma 13 lat).

Zanurzyłam się w materiałach opisujących oba preparaty i weszłam głębiej w składniki szukając informacji o ich wpływie na organizm ludzki.

Zaszumiało mi w uszach, a krew zawrzała gniewem (przepraszam moją wątrobę i serce). To, do czego dotarłam (bez większego trudu, są to informacje ogólnie dostępne w internecie) wzburzyło mnie i przeraziło jednocześnie.

Zanim sięgniesz po „zwykły” środek na ból gardła, czy grypę, poświęć chwilę i przeczytaj ten tekst. Okazuje się, że przeczytanie ulotki produktu bądź konsultacja z farmaceutą to za mało.

Zacznę od preparatu, który już z nazwy sugeruje zastosowanie. Skupię się jednak na jego składnikach i możliwych działaniach niepożądanych.

Modafen Grip zawiera między innymi fenylefrynę chlorowodorku. Już sama liczba i rodzaj dolegliwości, które mogą się pojawić budzi moje ogromne obawy. Bo jaką, drogi rodzicu masz gwarancję, że Twoje dziecko będzie przyjmować ten „lek” zgodnie z zaleceniami? Tak, wiem. Kontrola rodzicielska i te sprawy. Ostatnie miesiące wyleczyły mnie z wiary, że mam pełną wiedzę o tym, co robi moje dziecko, zarówno w zakresie odżywiania się, jak i (okazało się niestety) radzenia sobie z przeziębieniem. Dodam, że puszka po napoju energetyzującym nie napełniła mnie optymizmem. Skąd wiem, że tabletka nie była popita właśnie tym napojem? Ano nie wiem.

O jakich działaniach niepożądanych możemy przeczytać w przypadku leków zawierające fenylefrynę? A Modafen Grip takową zawiera. Są to:

  1. lęk,
  2. niepokój,
  3. nerwowość,
  4. osłabienie,
  5. drżenia,
  6. bezsenność,
  7. częstoskurcz,
  8. wzrost ciśnienia tętniczego,
  9. bladość skóry,
  10. zaburzenia oddychania,
  11. zatrzymanie moczu,
  12. duszność,
  13. omamy,
  14. czasami mogą wystąpić objawy odwrotne w postaci depresji OUN,
  15. senności,
  16. zaburzeń oddychania
  17. i zaburzeń rytmu serca (z migotaniem komór włącznie),
  18. spadku ciśnienia tętniczego i zapaści.

Dodatkowa informacja to zaliczenie tej substancji do kategoria C, co oznacza zakaz stosowania przez matki karmiące z powodu ryzyka wystąpienia działań niepożądanych u dziecka.

Ręce opadają. O preparacie Modafen Extra Grip też warto się dowiedzieć czegoś więcej. Producent na swoje stronie pisze dużym hasłem reklamowym: „Miażdży objawy grypy”. O tym, jak bardzo miażdży zdrowie człowieka podaje małym druczkiem w ulotce. Wystarczy zajrzeć na stronę doz.pl i rozwinąć listę działań niepożądanych. I wyszukać informację o pseudoefedrynie. Niektórym wystarczy sama nazwa składnika.

Kolejny preparat to pastylki do ssania na gardło.
Inovox Express – I od razu pierwsza ważna informacja: składniki produktu testowane na zwierzętach. Szukając informacji o poszczególnych składnikach, trafiłam na kartę produktu Strepsils (również zawiera Amylometakrezol i Alkohol 2,4-dichlorobenzylowy).

Cytuję: „Badanie embriotoksyczności u królików oraz prospektywne badanie bezpieczeństwa stosowania u ludzi nie wykazały jakichkolwiek dowodów na działanie teratogenne. Badanie na królikach nie wykazało wpływu produktu Strepsils, stosowanego w dawkach 50 razy większych od dawki zalecanej, na przebieg ciąży, rozwój płodu oraz powstawanie wad u płodu.
Badania na zwierzętach pastylek Strepsils. Źródło.

Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym składnikom.

  1. Lidokainy chlorowodorek – skutki uboczne: obrzęk, zblednięcie lub zaczerwienienie skóry, uczucie pieczenia lub świąd, drgawki, porażenie ośrodka oddechowego, nudności, wymioty. Zatrucie, po przedawkowaniu lidokainy objawia się nudnościami, wymiotami, obniżeniem ciśnienia i drżeniem mięśni. W ciężkich zatruciach pojawiają się drgawki, zaburzenia widzenia, zapaść i porażenie ośrodka oddechowego. U osób z zaburzeniami przewodzenia impulsów w sercu, może wystąpić zatrzymanie akcji serca.
  2. Amylometakrezol i Alkohol 2,4-dichlorobenzylowy: stosowanie dawki czterokrotnie większej od dawki zalecanej powodowało powstawanie nieznacznych uszkodzeń nerek. Podczas badań przewlekłej toksyczności prowadzonych na szczurach stwierdzono zwiększenie masy nerek i wątroby po doustnym zastosowaniu dawek dobowych alkoholu 2,4-dichlorobenzylowego wynoszących 200 mg/kg i 400 mg/kg (znacznie większa dawka dobowa niż w przypadku pastylek Strepsils). Ponadto obserwowano zależne od dawki uszkodzenie błony śluzowej żołądka w postaci nadżerek i martwicy, a także hiperplazji i hiperkeratozy nabłonka. (cytat z powyższego źródła).
  3. Lewomentol,
  4. Sacharyna sodowa (E 954),
  5. Sacharoza,
  6. Glukoza ciekła,
  7. Żółcień pomarańczowa (E110) – organiczny związek chemiczny, żółtopomarańczowy, syntetyczny barwnik azowy stosowany do barwienia żywności. Zakazany w niektórych krajach ze względu na swoją szkodliwość (np. w Norwegii i Finlandii). Przykładowe inne zastosowania to: barwienie artykułów spożywczych (np. likiery owocowe, marcepan, produkty w proszku, płatki zbożowe, kasze, wyroby cukiernicze, konserwy rybne), kosmetyków, leków, Możliwe jest wystąpienie reakcji alergicznych u osób z nietolerancją salicylanów. Pobudza wydzielanie histaminy, co może wzmagać objawy astmy. U dzieci może powodować nadpobudliwość (spożywany łącznie z benzoesanami). Ponadto potencjalnymi objawami są: pokrzywka, katar sienny, bóle brzucha oraz wypryski.
  8. Czerwień koszenilowa (E124), (Może powodować typowe dla barwników azowych działania niepożądane oraz katar sienny. Jest wymieniona w Tabelach dodatków i składników chemicznych jako czynnik rakotwórczy)
  9. Kwas cytrynowy jednowodny (E 330),
  10. Aromat pomarańczowy.

Dodatkowe informacje

  1. W jednej pastylce Inovoxu jest prawie 1/2 łyżeczki cukru. W 1 pastylce!!!!
  2. Sztuczny smak pomarańczowy zawiera terpeny, które mogą prowadzić do powikłań neurologicznych, takich jak drgawki u dzieci.
  3. Barwnik żółcień pomarańczowa i czerwień koszenilowa mogą powodować reakcje alergiczne.

Wszystkie powyższe informacje znalazłam w internecie. Na stronach producenta, Wikipedii, doz.pl i innych. Trochę czasu mi to zajęło. Jednak uważam, że warto wiedzieć.

Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości dlaczego wybieram leki z zielonej apteki, czyli zioła, to znaczy, że napisałam bardzo niejasny artykuł. Pewnie z powodu emocji, które mną targają na widok tych blistrów, które pokazują mi, że jedna z najbliższych mi osób robi sobie sama krzywdę. Oczywiście bezwiednie i z pełnym zaufaniem do reklamy, pani farmaceutki, koleżanki, czy innego dorosłego. Przyszedł ten czas, kiedy zdanie matki liczy się na końcu albo wcale. Jakoś muszę to przeżyć. Trudne to dla mnie.

Nie jesteśmy zdani na apteki. Wiedza i umiejętności zawarte w poniższym kursie potrafią trzymać nas od nich z daleka. Wiele osób wybrało tę drogę i wyraża wdzięczność mnie i sobie. Ja też sobie dziękuję, że wiem, co zrobić w razie przeziębienia. I Ty też możesz to wiedzieć.
Komplet materiałów i filmów kursu „Życie bez antybiotyków” znajdziesz na Platformie Natura Życia.
Korzystaj śmiało z Platformy Natura Życia.

Zdrowia życzę
Dorota Natura Życia

Zaintrygowała mnie książka „Co choroba mówi o Tobie?”. Powiedz mi na co chorujesz, a powiem Ci kim jesteś. Okazuje się, że wiele można wywnioskować o człowieku, z jego choroby. Wysłałam kiedyś poniższy tekst do mężczyzny chorującego na stawy. Odpisał mi: „To o mnie”. Czy i Ty odnajdziesz tu siebie?

Przewertowałam książkę szukając chorób, z którymi ludzie do mnie przychodzą. Zdrowie w równym stopniu mieszka w ciele i duszy.

„Ludzie chorzy na zapalenie stawów mają niezwykle zgodne usposobienie – są najczęściej opanowani skromni porządni, altruistyczni i zdolni do poświęceń, najczęściej pracujący społecznie lub charytatywnie. Cierpliwi i niewybredni, skłoni do obciążania siebie cierpieniami całego świata.

Tutaj objawia się pierwsza wskazówka na temat podłoża tej choroby. W Historii życia tych chorych najczęściej można odkryć nadmierną aktywność – niezmordowanie pracują w domu lub w ogrodzie, trenują sporty wyczynowy lub sztuki walki są ruchliwi i energiczni. Ta hiperaktywność i ruchliwość odnosi się jednak tylko do ciała. Fizyczna aktywności ma poniekąd zrekompensować zastój duchowo – umysłowy.

Aktywność cielesna, nadgorliwość i nadmierna moralność postępowania są wynikiem swoistego wewnętrznego napięcia. Stoi za tym najczęściej stłumiona, nieuzewnętrzniona agresja. Brakuje miłości, „zajęcia serca”, które zostały zastąpione przez dążenie do perfekcjonizmu i samoofiary, przesadną chęć niesienia pomocy innym. Takie nastawienie do życia prowadzi do głębokiej depresji. Zesztywnienie duchowo -umysłowe jest usuwane tylko w sferze cielesnej, a nawet z nadwyżką kompensowane przez hiperaktywność, jednak nie prowadzi to do prawdziwego rozwiązania. Ostatecznie sztywność wewnętrzna zaczyna coraz bardziej odbijać się również w sferze cielesnej. W ten sposób ciało – niczym lustro – zaczyna odbijać wewnętrzną rzeczywistość. Tłumione agresje, którym odmawiamy prawa do uzewnętrznienia zaczynają coraz bardziej blokować ciało prowadząc do stanów zapalnych i bólu.

Zapalenie konkretnego stawu jest wskazówką na temat zadania, z którym chory powinien się uporać. Stopniowo musi również zrezygnować z nadgorliwości i przesadnie moralnego postępowania, które prowadzi do agresji i wewnętrznego „zesztywnienie”. Kolejnym krokiem będzie uświadomienie sobie, że powiedzenie tak innym jest często sprzeciwieniem się samemu sobie. Składanie z siebie ofiary społeczeństwu również nie jest najtrafniejszym rozwiązaniem. Chory musi krok po kroku, otworzyć się na wolność, szczerość i miłość dzięki czemu będzie mógł zacząć prawdziwe życie!”

Kurt Teppewein „Co choroba mówi o tobie?”

Bańki znów wracają i pomagają w chorobie. Co takiego mogą zdziałać? Bańki – stary i prosty sposób na zdrowie i wzmocnienie organizmu. Stawianie baniek przeżywa swoisty renesans. Metoda ta służy wzmocnieniu sił obronnych organizmu.Bańki można stawiać od maleńkości po wiek …

Leki z zielonej apteki: Kiszonka, która zawiera wiele cennych witamin … czosnek. Również zielone pomidory. Kiszone warzywa i owoce nie tracą swoich właściwości, nie tracą witamin.  Dorota Grądzka podaje także przepis na zdrową kostkę rosołową wykonaną samodzielnie z warzyw …

Masz zimne dłonie i stopy? Sprawdź, co to może oznaczać
Zimne dłonie i stopy – to może być znak, że mamy niedogrzane, osłabione nerki – mówiła w audycji DorotaGrądzka – fitoterapeutka, naturoterapeutka, zielarka.O nerki trzeba też zadbać kiedy mamy kłopoty …

Oksymel. Brzmi tajemniczo, ale może być bardzo pomocny
Dorota Grądzka – fitoterapeutka, naturoterapeutka, zielarka i Hanna Wilczyńska-Toczko rozmawiają tym razem o walorach leczniczych i profilaktycznych oksymelu, czyli octu jabłkowego zmacerowanego z ziołami i zmieszanego z miodem …

Na co najlepszy jest „serdecznik”? Sprawdzimy też, w czym może pomóc kora dębu Podczas tego spaceru Dorota Grądzka – naturoterapeutka, fitoterapeutka, zielarka rozmawia z Hanną Wilczyńską-Toczko o dobrodziejstwach odwaru z liści, gałązek i kory dębu na kobiece infekcje intymne. Mówi …

Próba odpowiedzi na pytanie: „Szczepić, czy nie szczepić? to, jak wkładanie kija w mrowisko. Statystyki prezentowane przez rynek medyczny są jednoznaczne. Wprowadzenie szczepionek na rynek obniżyło, bądź zupełnie wyeliminowało daną chorobę zakaźną. Skoro na statystykach się to opiera, to może warto przyjrzeć się metodzie badawczej, czynnikom branym pod uwagę czy wręcz warunkom prowadzenia obserwacji i wyliczeń. Kiedy słyszę stwierdzenie: „te dane są niepodważalne”, to budzi się we mnie duch przekory, który narodził się jeszcze podczas studiów na przedmiocie pt. Statystyka. Przekonałam się wtedy, że te same dane mogą być zinterpretowane w skrajnie różny sposób.

I nie zamierzam tym artykułem odpowiedzieć na pytanie czy szczepić? Każdy odpowiada sam, bądź obowiązujące prawo narzuca tę decyzję. Skłaniam się w stronę pewnej refleksyjności i zadawania pytań. I kiedy kolejny lekarz odpowiada mi w stylu: „bo tak trzeba”, „statystyki pokazują wyraźnie dobroczynny wpływ …” itp., to zaczynam się zastanawiać, czy na pewno ta szczepionka mnie, czy dziecku pomoże.

W Wielkiej Brytanii publikowana jest tzw. „zielona książka” (Public Health England. Immunisation against infectious desease: the green book). Książka zawiera informacje dotyczące efektywności i bezpieczeństwa najważniejszych szczepionek i rozsyłane jest do lekarzy w całym kraju.

Co wynika z takiej książeczki? Szczepionki są błogosławieństwem, gdyż prawie całkowicie eliminują choroby zakaźne wieku dziecięcego. Wspaniała wiadomość, prawda? W takim razie głupotą byłoby nie szczepić.

I tu pojawia się statystyka. Przyjrzyjmy się przykładowo chorobie zwanej odrą. W Polsce (w WB również) dzieci szczepione są szczepionką przeciw odrze, śwince i różyczce.

Zielona książeczka zawiera wykres, z którego wyraźnie wynika, że ta szczepionka ratuje życie i zdrowie dziecka. I już w tym momencie wchodzimy w zawiłości statystyki.

Na przykład wybór okresu, w którym gromadzi się dane. Tu wykres zaczyna się w roku 1950, czyli 18 lat przed powstaniem pierwszej szczepionki przeciw odrze i 38 lat przed szczepionką MMR (Measles-Mumps_Rubella). I gdy spojrzymy na liczbę zgonów spowodowanych odrą w latach 1950-1968 w liczbie 100 rocznie i stopniowo spadającą do 13 (na 1 mln dzieci) jeszcze przed wprowadzeniem pierwszej szczepionki, to pojawia się pytanie: „jak to możliwe?”. Samo wprowadzenie MMR wyeliminowało odrę, jako przyczynę śmierci pacjenta. Wspaniała wiadomość. A jednak sięgając wstecz widzimy, że przed 1950 rokiem, dynamika spadku zachorowań i umieralności z powodu odry była znacznie wyższa. W latach 1850-1910 odra powodowała około 1200 zgonów rocznie. W roku 1920 było tych śmierci około 650, by na początku lat 30. spadły do 250. I dochodzimy do naszych 100 w 1950 roku. Jak? Przecież nie było szczepionek.

Otóż – wdrożono nowe standardy sanitarne, zaczęto przypisywać większe znaczenie higienie osobistej i odżywianiu. Stopniowo poprawiały się warunki życia człowieka.

Rzecz jasna łatwo wykazać, że szczepionka MMR obniżyła liczbę zgonów z 13 do zera. I dla tych osób i ich rodzin zapewne było to najwspanialsze, co mogło się zdarzyć. Jednak patrzymy na statystykę. Bo na długo przed wprowadzeniem szczepionki przyzwoite warunki sanitarne obniżyły liczbę zgonów z 1200 do około 13.

Do czego zmierzam? A do tego, by nie przypisywać szczepionkom aż takich zasług na polu eliminacji chorób zakaźnych. W końcu to „tylko” statystyka, a chodzi o nasze życie i zdrowie.

Jeśli masz ochotę poczytać więcej, zapoznać się z kolejnymi statystykami, to tu jest strona, na której zebrane zostały takie informacje. Znajdziesz tu i za i przeciw. Zachęcam do refleksji, własnych przemyśleń i wniosków.
https://faktyoszczepieniach.wordpress.com

„Nauczmy się korzystać z tego, w co Bóg nas wyposażył” – powiedział dr Michalina Wisłocka. Dla zdrowia – dodam. Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmu z i o doktor Wisłockiej. Film znajdziesz tutaj.

Oto korzyści płynące z seksu pełnego satysfakcji, zadowolenia i radości. Podaję za portalem abczdrowie.pl A jakie są Twoje odkrycia?

Poprawi twoją kondycję
Gdy uprawiasz seks, możesz tego dnia zrezygnować z treningu. Badania opublikowane w American Journal of Cardiology (2010) wykazały, że aktywność seksualna jest porównywalna z podstawowym treningiem na bieżni. Intensywny seks pomoże ci utrzymać ciało w dobrej kondycji i spalić od 85 do nawet 250 kalorii. Wzmocnisz też mięśnie ud i pośladków oraz poprawisz swoje zdrowie psychiczne, bo seks da ci energię na nowy dzień.

Zapewni ci porządny sen
Czy wiesz, dlaczego po orgazmie zapadasz w głęboki sen? Dzieje się tak, ponieważ wytwarzane są wtedy te same endorfiny, które odpowiadają za odstresowanie i relaks. Badacze uważają, że nie tylko endorfiny są za to odpowiedzialne, ale też prolaktyna, której poziom jest zdecydowanie wyższy podczas snu, a także oksytocyna związana z bliskością, czułością, ufnością i tworzeniem więzi z partnerem.

Redukuje poziom stresu
Osoby, które uprawiają seks przynajmniej raz na dwa tygodnie, mają mniejsze problemy ze stresem w codziennym życiu. Teorię potwierdzają badania przeprowadzone na Uniwersytecie Zachodniej Szkocji. Profesor Stuart Brody udowodnił, że podczas seksu poziom endorfin i oksytocyny, czyli hormonów odpowiedzialnych za dobre samopoczucie wzrasta i aktywuje w mózgu obszary, które pomagają walczyć ze strachem i depresją. Dowiedziono też, że hormony te znacząco wzrastają w trakcie orgazmu dlatego warto się o niego postarać.

Pomaga zwalczyć przeziębienie i grypę
Pensylwańskie badania wykazały, że studenci, którzy uprawiają seks raz lub dwa razy w tygodniu, mają większy poziom immunoglobuliny A (IgA), czyli związku, który odpowiada za odporność na choroby, takie jak przeziębienie i grypa. Jego poziom był o 30% większy niż u osób, które nie uprawiały seksu w ogóle. Naukowcy są zgodni, że istnieje związek między częstotliwością, a wydajnością układu odpornościowego i zwalczaniem chorób. Warto więc kochać się regularnie, aby cieszyć się zdrowiem.

Zmniejsza ryzyko wystąpienia raka prostaty
Podobnie jak u kobiet, tak i u mężczyzn, seks wpływa na zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie narządów płciowych. Według badań opublikowanych w Journal of the American Medical Association mężczyźni, u których przynajmniej 21 razy w miesiącu dochodzi do wytrysku są w mniejszym stopniu narażeni na wystąpienie u nich raka prostaty w przyszłości.

Pomaga zwalczyć trądzik
W jaki sposób? Trądzik jest zazwyczaj następstwem nieprawidłowego funkcjonowania hormonów. Seks natomiast wyrównuje poziom hormonów. Poprzez poprawienie krążenia krwi w organizmie dotlenia też skórę, przez co jest ona w lepszej kondycji. Należy jednak pamiętać, że nie jest to stuprocentowo skuteczna metoda w przypadku osób, które zmagają się z poważnymi zmianami skórnymi.

Łagodzi ból
Jeśli często miewasz migreny i bóle głowy, to wiedz, że najlepszym środkiem przeciwbólowym wcale nie są tabletki, a orgazm. Po raz kolejny swoją rolę odgrywają tu hormony, które łagodzą uporczywe dolegliwości. Zostało to potwierdzone w eksperymencie wykonanym w Headache Clinic w Southern Illinois University. Okazało się, że ponad połowa badanych cierpiących na migreny, doznała ulgi podczas orgazmu, który w tym wypadku badacze porównują do morfiny.

Pomoże w kontroli nad pęcherzem
Problem nietrzymania moczu dotyczy już 30% kobiet w różnym wieku. Kluczową rolę odgrywają tu mięśnie dna miednicy, które u kobiet z problemem nietrzymania moczu są po prostu zbyt słabe. Każdy stosunek seksualny jest treningiem prowadzącym do ich wzmocnienia. Podczas orgazmu następują kolejne skurcze mięśni, które dodatkowo korzystnie wpływają na ich stan.

Jak widać, seks to nie tylko wielka przyjemność czy droga do powiększenia rodziny, ale też doskonały sposób do poprawienia naszego stanu zdrowia, psychiki i wyglądu skóry.

Dobrego seksu Ci życzę
Dorota Natura Życia