Oczy szeroko otwarte

Fot. własna z mojej ziemi. Widok na ocean. Takich agaw mam na ziemi kilkanaście:)

Dzisiejsza historia jest z serii „A nie mówiłam”. Tylko, że sposób tego mówienia był dla mnie niezbyt oczywisty. Moja Dusza już trzeci dzień usiłuje mi przekazać wiadomość, a ja ciągle nie rozumiem. Ech. I dzisiaj zabolało.

Mieszkam u sąsiadów i przy wyjściu z pokoju zawieszone są dzwonki powietrzne z nisko zwisającym kawałkiem drewna. Już trzeci dzień uczę się uważności omijając go przy wchodzeniu i wychodzeniu. Łatwo się domyśleć, że w 90 przypadkach na 100 powoduję rozdzwonienie się dzwonków. Dzwonów właściwie, bo każdy z nich ma z pół metra długości. Przebijam tym dźwiękiem koguty, które pieją już od 4 rano.

Miałam pomysły typu: „zdejmę te dzwonki”, „podwieszę je wyżej”, czy nawet „obetnę ten sznurek z kawałkiem drewna” 😉
Powstrzymywała mnie myśl, że jest to dla mnie jakaś wiadomość. „Schylaj głowę kobieto! Pamiętaj schylaj głowę!”. Powtarzałam sobie za każdym razem, niestety zawsze już po rozdzwonieniu dzwonków 😀

I dzisiaj przyszło zrozumienie. Bolesne niestety. Ślad tego oświecenia to ogromny guz na głowie. W tym momencie zrobiłam przerwę w pisaniu, żeby sprawdzić co mam w tym miejscu w kontekście czakr i energii. Zaczęłam przeszukiwać internet i otworzyłam stronę, na której dowiedziałam się, że czakry odczytuje się nie tylko wzdłuż linii kręgosłupa, ale też na głowie. Zlokalizowałam dokładnie punkt i okazało się, że trafiłam deską w punkt Nabhi, czyli splotu słonecznego. „Centrum to jest miejscem, w którym rezyduje nasza uwaga. Odpowiada też ono za nasz dobrobyt materialny, spokój wewnętrzny, hojność oraz zadowolenie”.

Alleluja! Zdaje się, że pojęłam co Dusza do mnie mówi. „Wyluzuj maleńka! O wszystko zadbałam. Dobrobyt materialny masz zapewniony” (ha, to nic, że ciągle zbieram jeszcze na ostatnią ratę za ziemię). „Bądź spokojna i uważna. Pamiętaj o hojności, a zadowolenie przyjdzie samo”.

Dlaczego to dla mnie tak ważne? Bo dzisiaj rano obudził mnie lekki niepokój. Wywołany pytaniem: „Jak ja sobie poradzę?”
No cóż, Dusza wie. W końcu ściągnęła mnie tutaj. A ja kolejny dzień spędziłam na dworze. Uporządkowałam kawałek ziemi. Ależ tu kamieni i suchych badylków. Usunęłam walącą się ściankę. Efekt malutki. Jednak „poco poco” jak powtarzają mi sąsiedzi 😀 Przecież tak chcę żyć. Głównie poza ścianami, z naturą. Panujące na Teneryfie warunki bardzo temu sprzyjają. Dzisiaj powietrze miało 28 stopni i cały dzień był słoneczny.

Macam się po obolałej głowie 😉 Liczę, że zapamiętam przekaz: „Wycisz umysł ukochana i posłuchaj mojego zapewnienia, że zadbano już o wszystko. Zachowaj spokój i otwartość, nie martwiąc się o sposób realizacji swoich pragnień. Wycisz umysł, a ciało usłyszy mnie szybko i wyraźnie. Dlatego proszę cię: słuchaj”.

Dusza

Udostępnij