Moja misja

Przychodzisz do mnie. Patrzysz oczami wypełnionymi oczekiwaniem, nadzieją, bywa, że i łzami. W bezradności, bólu, niepokoju, a nawet panice. Ostatnio coraz częściej z lękiem. Byłaś już u wielu specjalistów. Zamykałaś kolejne drzwi z narastającym żalem i rozczarowaniem.

Szukasz rozwiązań. Szukasz … na zewnątrz. Słucham Cię i słyszę. Patrzę na Ciebie i widzę. Skupiasz się na miejscach oświetlonych. Choć to czego teraz Ci brakuje zgubiłaś w ciemności. W miejscu, do którego możesz wejść tyko Ty.

Nie znajdę tego za Ciebie. Ani nie zanurzę się w Twój mrok. Nawet nie wiem, czego szukać.

I choć przychodzisz po zdrową dyscyplinę, to wychodzisz z łagodnością dla siebie. Otwierasz szeroko oczy, z których po chwili płyną łzy, gdy pytam, czy jesteś szczęśliwa? Co dobrego ostatnio dla siebie zrobiłaś? Kiedy ostatnio śmiałaś się z brzucha, jak dziecko. I widzę, że z początku nie rozumiesz. Przecież przyszłaś z migreną albo biegunką czy bólem miesiączkowym. Z bezsennością, nadmiernym poceniem czy totalnym wyczerpaniem.

Twoje ciało do Ciebie mówi, ale Ty go nie rozumiesz.

I taka mnie naszła refleksja, że jestem nauczycielką języka. Języka Twojego ciała. Tłumaczką. I dostajesz słownik. I zaczynasz tłumaczyć, sama. I rozumiesz. I kochasz.

Wspieram Cię ziołami, jedzeniem, wiedzą z zakresu wielu lat studiów, książek, doświadczeń. Wspieram. Bo to co najważniejsze, każda z nas nosi w sobie. Miłość do siebie. I jeśli udaje się nam wzniecić choć iskrę tej miłości, to z resztą radzisz już sobie sama.

I to mnie zachwyca w mojej pracy. I śmieję się głośno, z brzucha, gdy razem głośno śpiewamy: „Mam tę Moc”. Choć przez wieki usiłowano nam wmówić, że ona nie istnieje.

Każdego dnia dajesz mi dowód na to, że tej Mocy nie da się unicestwić.

Dorota Natura Życia

Udostępnij