Zlot Zielarzy w Górach Sowich

Góry Sowie zapisały się w mojej pamięci na trwałe wspomnieniami ludzi kochającymi zioła i naturę. Prawie 200 osób zamieszkało w schronisku „Orzeł” zajmując wszystkie łóżka, podłogi i pole namiotowe oraz okoliczne agroturizmo.
Rano budziło mnie światło i wyciągało z łóżka o piątej rano. Taki świt przed schroniskiem ścierał z powiek resztki snu.

Każdego dnia (zlot trwał 4) program był tak bogaty, że problem decyzyjny był na porządku dziennym. Co wybrać? W czym wziąć udział? Gdzie pójść?
W samą tylko sobotę mogłam zobaczyć: aparaturę Dragendorfa w działaniu i wyekstrahować z marchewnika anyżowego olejki, wziąć udział w warsztatach kosmetycznych, dowiedzieć się wszystkiego o fermentacji, nauczyć się robić mydło, stanąć do konkursu olejkowego, a nawet poznać zasady stosowania moksy.
Spacery ziołowe i poszukiwania roślin, by potem omówić ich działania i zastosowanie prozdrowotne były najbardziej obleganymi punktami programu. Tak bardzo, że wybierałam ścieżki nieco mniej uczęszczane 🙂

Zachwycił mnie przywrotnik wyłapujący krople wilgoci. Zdjęcie zrobiłam w południe.

I jeszcze w górach można znaleźć nie przekwitnięte sosnowe kwiaty męskie. Zjadłam kilka. Były soczyste i smaczne. U mnie nad morzem już nawet pyłek się osypał.

I nie byłabym tym kim jestem, gdybym na Zlocie Zielarzy nie pokazała, jak stawiać bańki.

Pogoda dopisywała, więc nasze posiłki często wyglądały tak.

A kiedy kończył się dzień, rozpalaliśmy ognisko i snuliśmy nasze zielarskie opowieści.

Za rok znowu się spotkamy. I już zaczynamy organizować to wydarzenie.
Kolejny zlot za rok 15-18 czerwca. Teraz wybieramy miejsce i zgłaszamy propozycje warsztatów. Życie jest piękne i pełne ziół.

Pozdrawiam ziołowo
Dorota Natura Życia

Udostępnij