Roztocze – ziołowa podróż

Majówkę spędziłam na Roztoczu w gościnnych progach Jagi i Leszka Olinkiewicz („Dzikie Roztocze”). Zamieszkałam w kamperku ustawionym w sadzie. Wkoło mnie sama, czysta przyroda.

Zapraszam na fotograficzną relację z tej ziołowej podróży. Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa.

Leszek „wybudował” dla mnie toaletę. To taka sławojka (dziura w ziemi, drewniane siedzisko nawet z sedesem 🙂  i wiadro z trocinami). I zamiast drewnianej chatki jest namiot. Bardzo praktyczne.
Żyłam po swojemu wstając, jak zwykle o świcie, gotując dla siebie z tego co zebrałam i przywiozłam. I choć pogoda była w kratkę, to dzięki temu miałam również czas na poczytanie książek i zamyślanie się. Bawiłam się również zdjęciami, co widać poniżej.

Zachwyciła mnie ogromna łąka mniszków. Były ich tam tysiące. Niestety padał deszcz i były mokre, więc nie zbierałam ich do przetworzenia. Zebrałam tylko trochę i zjadłam na obiad w cieście naleśnikowym.

Oprócz mniszków w cieście przygotowałam również pączki kwiatowe czereśni i pączki mniszków. Wszystko to za inspiracją Gosi Kalemby-Drożdż, której wspaniałe przepisy znajdziecie na jej Rozkwiaszczonym Blogu.

Zioła lądowały również w herbatkach. Rano wychodząc do leśnej łazienki zabierałam dzbanek i po drodze wrzucałam do niego to, co się nawinęło 🙂 A to pokrzywę, bluszczyka kurdybanka, przetacznika, krwawnika, jasnotę, mniszka, kwiaty jabłoni, czereśni, przywrotnika, liście poziomki, wiązówki i wiele innych.

Razem z ziołami zdarzało mi się przynieść takich gości, tych z gatunku nieproszonych. Ponieważ „śmierdziałam” olejkami, to kleszcz właził mi do kosza z ziołami, który stawiałam na trawie. Sprytny jest. Na szczęście na stole miałam jaskrawo zielony obrus, a na kanapie pomarańczowy koc. Łatwo było kleszcza zauważyć i … sfotografować. O kleszczach i boreliozie będę mówić na zajęciach 20 maja w Gdyni. O tym, jak się przed kleszczami chronić, co zrobić, gdy już nas capnie i jak radzić sobie z chorobą, jeśli nas kleszcz zaraził boreliozą. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Wizja kleszcza mnie nie odstrasza i codziennie chodziłam po łąkach i krzaczorach wdychając rześkie powietrze i zbierając zioła. Oto efekty moich spacerów.


I choć po deszczu ziół nie zbierałam, to uwieczniałam na zdjęciach te „brylantowe” cuda. Tutaj przywrotnik pasterski.


To moje ulubione zdjęcie. Zafascynowała mnie fotografia makro i leżąc w mokrej trawie zrobiłam te zdjęcia. dodam, że wielkość tych kwiatuszków to kilka centymetrów (jeszcze, bo urosną).


Delikatność tych kwiatuszków mnie zachwyciła. To przetacznik ożankowy, choć bardziej podoba mi się nazwa łacińska tej grupy roślin, czyli Veronica.


Tutaj znajdziesz bluszczyka kurdybanka, pędy zarodnionośne skrzypu, pąki mniszka lekarskiego, jałowca, mrówki na pąkach kwiatowych jabłoni.


Nazbierałam również pokrzyw. Część posuszyłam, a z części zrobiłam sok. Wyszło tego 6 litrów. O pokrzywie pisałam tutaj.

A teraz zapraszam na pyszną kawę (świeżo mieloną) z dodatkiem żywicy waniliowej.
Do zobaczenia na ziołowych ścieżkach 🙂
Dorota Natura Życia

Udostępnij