Na Grapie, czyli zioła w Beskidzie Śląskim

Jak taką pracę nazywać pracą? Czysty relaks i wypoczynek robiąc to, co się kocha. To w otoczeniu czego oddycham pełną piersią. To, do czego śmieją mi się oczy i wyciągają ręce.

Tym razem tydzień mojej pracy spędziłam „Na Grapie” w Jaworzynce. Spacery ziołowe, wykłady i gabinet z widokiem na góry, łąki i zioła 😀

Pogoda dopisała, słoneczko grzało, czasami grzmiało i przylało 😉 Zbierałam zioła, fotografowałam je i cieszyłam się bogactwem natury. W takim środowisku czuję się najlepiej. Zachwyciła mnie troska ludzka o owadzi ludek. w Złotym Groniu rośnie piękna kwietna łąka, na której człowiek postawił domki dla owadów. Z tej łąki ziół nie zbierałam. Bo to przecież owadzi karmnik 😀

Pisząc teraz czuję jak otula mnie zapach lawendy. Przed godziną wróciłam od moje przyjaciółki z pełnym koszem tego pachnącego kwiecia. Ogarnia mnie lekka senność i czuję, jak koncentracja usiłuje ode mnie odpłynąć. Tak jednak działa lawenda 😉 Lepiej nie wozić jej w samochodzie. Zastanawiam się jakie kolejne zioła do mnie zagadają. I to już za tydzień w Kotlinie Kłodzkiej. Czasami tylko zrobię im zdjęcia. Albo posiedzę z nimi chwilę. Niektóre z nich zabiorę do domu. Odprężająco działa na mnie ziołowy świat.  Lubię spędzać w nim czas.

Pozdrawiam Cię ciepło i ziołowo
Dorota Natura Życia

Udostępnij