Historia 12 „Ja nie chcę grzybów na mojej pięknej róży”


Lato z szerokimi spódnicami i chodzeniem bez majtek odeszło. Chronię się przed zimnem. Ciepłe gacie i bawełniane rajtuzy to obecnie moja codzienność. Brakuje tej letniej swobody. I choć jesień i zima mają swoje uroki, to jednak nie przepadam za tymi warstwami ciuchów, którymi się teraz opatulam.

Co do moich majtek mają grzyby?
Na szczęście do moich akurat nic, bo wiem, jak dbać o swoje zdrowie intymne.
Jednak dla wielu z nas jest to duży problem i dyskomfort, który rujnuje naszą radość i dobre samopoczucie. Bo czy któraś lubi uczucie pieczenia, swędzenia, czasem nawet bólu na swoich wargach, tych intymnych? Na pewno nie.

Ostatnio zadzwoniła do mnie kobieta (nazwę ją Anna), żeby umówić wizytę w gabinecie. Wyczułam w głosie coś, co kazało mi się zapytać: „Czy wszystko w porządku? Ma Pani taki głos …”. Anna prawie się rozpłakała, mówiąc, że już kilkanaście lat walczy z nawracającą grzybicą pochwy i już nie może psychicznie wytrzymać, tak to wpływa na jej życie. Zanim jeszcze przyszła do mnie do gabinetu, podałam jej przepis czosnkowy na szybkie poradzenie sobie z dolegliwością. Podczas spotkania popracujemy nad całym ciałem, a szczególnie przyjrzymy się jelitom i sprawdzimy, czy grzyby nie rozrosły się po całym organizmie. Jest to bardzo możliwe.
Już na drugi dzień dostałam maila, że rozpoczęta czosnkowa kuracja przyniosła ulgę.

Oto przepis na czosnkowy wyciąg glicerynowy, który podałam Annie. 

Do 100 ml gliceryny dodać miazgę z 50 g czosnku, zmiksować i pozostawić na tydzień w zamkniętym słoiku. Przecedzić, uzyskanym płynem nasączać tampony z waty i umieszczać w pochwie 1-2 razy dziennie przy zakażeniu rzęsistkiem, drożdżami lub grzybami.
Już po 3 dniach objawy grzybicy w pochwie znikają.

Można jeszcze wesprzeć tą kurację irygacjami.
Jeśli nie chce Ci się mieszać ziół, to możesz kupić gotową mieszankę. Nazywa się Vagosan lub jedno zioło o nazwie  La Pacho (kora).
Jak przygotować zioła do irygacji.
Zrób odwar, czyli  1-2 łyżki ziół lub kory rozdrobnionej zalej 1 szklanką wody, doprowadź powoli do wrzenia, i zagotuj. Gotuj jeszcze 3-5 minut na małym ogniu, odstaw na 30 minut pod przykryciem. Przecedź. I używaj do irygacji, okładów i  przemywań.

Co jeszcze możesz zrobić?

Pomocne są globulki z glistnikiem lub rokitnikiem. Można kupić w dobrych zielarskich sklepach (raczej w internecie niż stacjonarnie).

Bardzo pomocna jest kora dębu, szczególnie po porodzie warto ją wykorzystać. Jak? Do nasiadówek.

  • Po urodzeniu dziecka codzienne nasiadówki z kory dębu zapobiegają infekcjom pochwy.
  • Gotuj korę dębu przez 20’ pod przykryciem, poczekaj aż para nie będzie zbyt gorąca i usiądź na wiaderku, siedź dopóki jest para. Możesz do tej nasiadówki dodać nagietka.

Jednak, żeby poradzić sobie z takimi infekcjami i zapomnieć i zakażeniach pochwy warto zadbać o kilka spraw.

  1. Poziom ph w pochwie, dobrze by było lekko kwaśne. Bakterie tego nie lubią i przynajmniej one nie będą chciały się tutaj rozwijać.
  2. Odpowiednią ilość dobrych bakterii, czyli hodujemy dobrą florę bakteryjną.
  3. O odżywianie, ale swoje. Nie dokarmiamy grzyba, który kocha wszystko, co słodkie.
  4. O używanie odpowiednich podpasek, tamponów i wkładek (o tym więcej dalej).
  5. O utrzymanie higieny – mycie, suszenie i wietrzenie 🙂 
  6. O partnera. Tak, tak. On często nie ma objawów, a jednak zdarza się, że nosi na penisie bogate życie wewnętrzne, które przekazuje nam podczas miłosnych uniesień. A więc on też się leczy, gdy Ty się leczysz.
  7. I jeszcze warto mieć dobrą bieliznę. Jaka to jest dobra. No raczej nie plastikowe stringi. A bawełniane i oddychające majtki, w których jest Ci po prostu wygodnie i komfortowo.

To teraz o podpaskach, tamponach i wkładkach.

To, co jest w sklepach, pod ręką, niezbyt dobrze nam kobietom, służy. Dlaczego?

  1. Użyta bawełna zawiera pestycydy.  Podczas jej uprawy, na każde 100 kg używanych jest 30 kg pestycydów.
  2. Biel podpaski uzyskiwana jest w wyniku chlorowania. Skutek jest taki, że podpaska zawiera dioksyny, czyli substancje rakotwórcze.
  3. Plastikowe siateczki uniemożliwiają naszej waginie oddychanie.
  4. Perfumowanie podpasek – brrr, ani to pachnie, ani ta chemia nam służy.
  5. Niektórzy producenci dodają miazgę drzewną, która podnosi temperaturę podczas noszenia podpaski. Wiadomo czym to skutkuje. Szybsze namnażanie się się drobnoustrojów.
  6. A tampony? To już gorsza sprawa, bo oprócz krwi absorbuje naszą śluzówkę. Po zakończonej miesiączce z użyciem tamponów, nasze wnętrze nie ma ochrony, jest podrażnione i przesuszone. Infekcje to jedno, ale mniejsza przyjemność z seksu to drugie.

A jeśli ważne jest dla Ciebie środowisko, to wiedz, że taka podpaska z plastikowymi elementami potrzebuje 300 lat, żeby się rozłożyć. Średnio jedna z nas zużywa od 11 do 17 tysięcy podpasek w ciągu życia. 

To jaką mamy alternatywę?

Spotkałam Natalię z Eko Kobiety, która od lat zajmuje się tematem podpasek, tamponów, kubeczków menstruacyjnych i zdrowiem intymnym kobiety. Polecam Ci zajrzeć na jej stronę, gdzie nie tylko poczytasz, ale i kupisz te dobre rzeczy. Dlaczego dobre?

  1. Eko bawełna bez pestycydów.
  2. Bielone wodą utlenioną, a nie chlorem.
  3. Warstwa wierzchnia ze skrobi kukurydzianej, a nie plastiku.
  4. Bez perfumowania.
  5. Do wyboru również podpaski materiałowe (wielorazowego użytku).
  6. Tampony z gąbki morskiej – to dopiero mnie zaskoczyło. Gąbka po zmoczeniu jest delikatna i mięciutka w dotyku i świetnie sprawdza się zamiast tamponu.

Jeśli masz córkę, to zadbaj również o nią. To od Ciebie nauczy się, jak zadbać o zdrowie intymne.

Zdrowia intymnego Ci życzę
Dorota Natura Życia

Udostępnij